Ostatnia aktualizacja: 13 lipca 2015
Chcesz kupić za bezcen nieruchomość wartą krocie? A może wolisz sprzedać dom za dwa razy więcej niż jest on wart?
Na Zachodzie jest na to sposób – loteria. Lion’s Bank sprawdza dostępne oferty oraz to jak ten sposób sprawdza się w praktyce.
Miliony Polaków regularnie próbują wytypować „szóstkę w totka”, mimo że prawdopodobieństwo wygranej jest śladowe. Dość powiedzieć, że statystycznie rzecz biorąc, każdy może zostać milionerem jeśli cały czas obstawiałby ten sam zestaw liczb przez mniej niż… 90 tysięcy lat. Widmo wielkiej wygranej wabi jednak graczy do kolektur. Na Zachodzie postanowiono ten mechanizm zaprząc do transakcji na rynku nieruchomości. Kupując relatywnie tanie losy na loterie można bowiem wygrać dom lub mieszkanie. Prawdopodobieństwo wygrania jest wielokrotnie większe niż trafienia „szóstki”, a z drugiej strony organizator sprzedaje tak dużo losów, aby sporo zarobić. Lion’s Bank prezentuje przykłady.
Hiszpański dom za 10 euro
Wciąż trwa loteria, której przedmiotem jest w pełni odrestaurowany dom o powierzchni ok 700 m kw. zbudowany w 1875 roku w Hartford Connecticut (USA). Zgłoszenia przyjmowane są do 4 sierpnia br. Oprócz wpłaty należności za los uczestnicy są też proszeni o napisanie w 200 słowach dlaczego chcą zostać właścicielami wspomnianego zabytku. Teraz spójrzmy na to co w tej ofercie najciekawsze, czyli liczby. Los kosztuje 200 dolarów, a uczestników powinno być minimum 2,5 tys. Ergo dom sprzedany zostanie za minimum 500 tys. dolarów (na kompletną renowację wydano 200 tysięcy dolarów).
Jeszcze więcej informacji jest dostępnych na temat hiszpańskiej loterii, w której kupując los za 10 euro można było zostać właścicielem domu z czterema sypialniami w niewielkim miasteczku na terenie Walencji. Nieruchomość miała powierzchnię 141 m kw. i właściciele nie byli jest w stanie sprzedać za 90 tys. euro. Wpadli więc na pomysł loterii. Efekt? Zebrali dzięki niej łącznie kwotę 320 tys. euro – 3,5 razy więcej niż cena, za którą bezskutecznie próbowali sprzedać nieruchomość.
Czytaj całość na: nieruchomosci.egospodarka.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."