Ostatnia aktualizacja: 25 stycznia 2024
Celnik z Rybnika brał łapówki od członków mafii hazardowej. – Nie tylko pieniądze, lecz także alkohol i obiady – twierdzi prokuratura. Mężczyzna czuł się tak bezkarny, że dał się też skorumpować agentom CBA.
Zgodnie z przepisami od 2009 r. służby celne kontrolują wszystkie punkty zajmujące się hazardem. Celnicy sprawdzają, czy działają legalnie, czy znajdujące się w nich urządzenia zostały zarejestrowane, a prowadzone tam gry odbywają się zgodnie z przepisami. Szczególnym nadzorem objęte są punkty o tak zwanych niskich zakładach. To niewielkie lokale, w których stoi kilka automatów nazywanych potocznie jednorękimi bandytami. Według przepisów jednorazowa wygrana na takim urządzeniu nie może przekroczyć 60 zł, a stawka jednego zakładu 50 gr.
– Przepis przepisem, a życie życiem. Dlatego właściciele takich punktów stosują różne sztuczki, żeby to ominąć i zrobić z tego wielki hazard – mówi jeden z prokuratorów. Najczęściej manipulują więc przy oprogramowaniu maszyn lub do gry używają żetonów, których nominalna wartość wielokrotnie przewyższa dopuszczalne stawki.
Katowickie CBA dowiedziało się, że w Rybniku pracuje Marek H., celnik, który miał przekazywać członkom mafii hazardowej dane o działających w regionie punktach z takimi zakładami (wykorzystywano to do zwalczania konkurencji), uprzedzać o planowanych kontrolach (ubrani po cywilnemu celnicy najczęściej sprawdzają maszyny, grając na nich), a w przypadku namierzenia nieprawidłowości miał wpływać na przebieg prowadzonych przez izbę celną postępowań karnoskarbowych.
Podający się za właściciela punktu z tzw. jednorękimi bandytami agent CBA skontaktował się więc z podejrzewanym o branie łapówek celnikiem i poprosił go o informacje na temat kilku postępowań. – Marek H. nie miał żadnych oporów przed ujawnieniem tych danych – mówi nasz informator.
Agent CBA podczas kilku spotkań przekazał celnikowi łącznie kilka tysięcy złotych łapówek. Każda transakcja została nagrana. Po zatrzymaniu celnik wskazał kilka innych osób związanych z hazardem, które go korumpowały. Gliwicka prokuratura wyliczyła, że mężczyzna brał od nich łapówki od kilku lat.
– I nie były to tylko pieniądze, lecz także butelki drogiego alkoholu oraz co najmniej 20 obiadów – mówi prokurator Michał Szułczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, która zakończyła śledztwo w tej sprawie.
Marek H. przyznał się do brania łapówek i ujawniania danych służbowych. Złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze, chce, aby sąd bez procesu skazał go na trzy lata więzienia w zawieszeniu.
– Ten pan nie pracuje już w naszej formacji, został zwolniony – mówi Aldona Węgrzynowicz, rzeczniczka prasowa Izby Celnej w Katowicach. I dodaje, że od początku roku funkcjonariusze zatrzymali w naszym regionie 170 działających nielegalnie tzw. jednorękich bandytów.
katowice.gazeta.pl
Marian
22:47 04/05/2012
Darko
17:47 05/05/2012
BB
10:02 06/05/2012
Zdziwiony
07:31 16/05/2012
Darko
18:25 16/05/2012