Ostatnia aktualizacja: 23 kwietnia 2024
Polacy wymyślili i opatentowali elektroniczną kostkę do gier. Pokażą ją w czerwcu na targach gier wideo E3 w Los Angeles.
Rzucasz kostką. Kawałek plastiku toczy się, podskakuje, a na końcu pokazuje wynik, najczęściej kilka niepozornych kropek, czasem prostą liczbę. Wymyślając kostki dla gier planszowych na nowo, 29-letni dziś Patryk Strzelewicz odniósł światowy sukces. Jego firma Q-Workshop produkuje i sprzedaje już ponad 600 tys. tradycyjnych, „analogowych” kostek za ponad 2 mln zł rocznie. Teraz chce powtórzyć to samo z kostką elektroniczną – Dice+.
Gry planszowe wróciły z niebytu w połowie zeszłej dekady. Popularność tabletów skłoniła wydawców planszówek do eksperymentów i użytkownicy iPadów oraz tabletów Samsunga szybko zaczęli grać w cyfrowe wersje takich klasyków, jak: chińczyk, backgammon czy grzybobranie. Z czasem na tabletach zadebiutowały bardziej zaawansowane gry strategiczne, jak „Osadnicy z Catanu”, „Ticket to ride” czy „Smallworld”. Twórcy Dice+ szacują, że już kilkaset gier planszowych dorobiło się aplikacji na tablety, smartfony, komputery oraz telewizory.
Jednak gra planszowa przeniesiona na ekran gadżetu sporo traci. Chcąc przestawić pionek albo rozstrzygnąć walkę, gracze wciskają wirtualny guzik i czekają, aż maszyna wygeneruje przypadkową liczbę. – A najważniejsze jest poczucie, że los leży w twoich rękach, dopiero ono sprawia, że chce się grać znowu i znowu – przekonuje z zapałem Tomasz Wątorowski, współpracownik Strzelewicza odpowiedzialny za technologie. Obaj liczą na to, że e-kostka przywróci cyfrowym planszówkom odrobinę magii.
Strzelewicz nie robi nowego produktu pod banderą Q-Workshop. Nad e-kostką przez dwa lata pracowała firma GIC, w której Strzelewicz ma ponad połowę udziałów. Pozostali wspólnicy to studio Platige Image notowane na NewConnect oraz wielkopolska firma doradztwa finansowego Financial Support Group. – Platige zadbał o stronę graficzną i kreatywną przedsięwzięcia. FSG wsparła nas finansowo – mówi Michał Bąk z GIC.
Dice+ jest wykonana z plastiku powlekanego specjalnym materiałem, który chroni ekran gadżetów przed zarysowaniem. Można więc ją rzucić prosto na ekran iPada czy innego tableta. Po zatrzymaniu się „czeka” chwilę, żeby spotęgować emocje graczy, a następnie wyświetla wynik. W środku znajduje się bateria, akcelerometr (określa położenie kostki), procesor i nadajnik Bluetooth, który przekazuje wynik do gry w tablecie, komórce czy komputerze. Twórcy Dice+ deklarują, że ładowana przez pół godziny bateria wytrzymuje 20 godzin grania.
Strzelewicz zapowiada, że e-kostka pojawi się w sprzedaży pod koniec tego roku w cenie około 100 zł. Na razie GIC prezentuje swój wynalazek producentom gier komputerowych i planszowych w Polsce i na świecie, m.in. CD Projekt – wydawcy „Wiedźmina”. Wielka premiera Dice+ odbędzie się w czerwcu, podczas targów E3 w Los Angeles, gdzie co roku zjeżdżają tuzy przemysłu gier komputerowych. Tam firma GIC udostępni twórcom aplikacji kod źródłowy do oprogramowania kostki, żeby mogli zmienić swoje gry pod kątem współpracy z wynalazkiem znad Wisły. Na początku roku GIC opatentował swój pomysł na elektroniczną kostkę w Polsce i teraz ma 18 miesięcy na rozszerzenie patentu na kraje Unii Europejskiej oraz USA.
Patryk Strzelewicz nie ujawnia, ile pochłonął rozwój Dice+, ale zdradza, że w ciągu pierwszego roku chce sprzedać „kilka milionów” e-kostek. Oznacza to, że ewentualny sukces może przynieść jego nowej firmie kilkaset milionów złotych.
– Rynek nie jest taki dziewiczy, jak się wydaje. W zeszłym roku na świecie sprzedano ponad 60 mln tabletów. Tegoroczne prognozy mówią o liczbie dwukrotnie większej – zaznacza Strzelewicz, który dziś jest jednym z największych producentów kostek do gier na świecie.
Vadim Makarenko, wyborcza.biz
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."