Ostatnia aktualizacja: 15 kwietnia 2020
Walka z „szarą strefą” to – zdaniem niezależnych ekspertów – jeden z najskuteczniejszych sposobów na załatanie dziury budżetowej i zwiększenie dochodów państwa. Poddają oni dyskusji szereg rozwiązań, mogących wskazać rządowi właściwy kierunek działań.
Agnieszka Durlik-Khouri z Krajowej Izby Gospodarczej na przykładzie jednego z sektorów polskiej gospodarki, w którym ponad 90% obrotu w internecie generują nielegalne podmioty – bukmacherki – wskazuje, że państwo za pomocą uporządkowania szarej strefy w segmencie zakładów on-line, w latach 2014-2020 mogłoby zarobić na nim do 1,7 mld złotych.
Wpływy „szarej strefy” w Polsce szacuje się na ok. 400 miliardów złotych rocznie . Około 5 miliardami z tej sumy obracają nieposiadający licencji na organizowanie zakładów wzajemnych operatorzy z zagranicy (tzw. offshore). Obecnie posiadają oni aż 91% udziałów w internetowym rynku, w porównaniu z zaledwie 9% , należącymi do legalnych podmiotów. Firmy offshore, które rocznie na nieopodatkowanym organizowaniu bukmacherki w Polsce zarabiają na czysto ponad 335 milionów złotych , są zupełnie bezkarne.
„Skala oddziaływania nielegalnych podmiotów na polskim rynku bukmacherskim jest nieporównywalna z żadnym innym regulowanym sektorem naszej gospodarki. Ponad 90% przychodów z ich działalności w internecie nie podlega obecnie żadnemu opodatkowaniu! Wbrew pozorom operatorzy offshore nie są, jak się stereotypowo sądzi, anonimowymi przestępcami, oferującymi swoje usługi w przysłowiowych „ciemnych bramach”. Okradanie polskiego budżetu dzieje się jawnie, na stronach internetowych dostępnych nawet nieletnim, 7 dni w tygodniu, 365 dni na dobę, przy udziale tak znanych marek jak sponsor Realu Madryt – Bwin.com, firm Bet-at-home, Bet365 czy BetClic.
W Europie istnieją jednak przykłady działań, które w prosty sposób mogłyby ograniczyć nielegalne panowanie tych firm na naszym rynku” – wskazuje Agnieszka Durlik-Khouri ekspert KIG. Eksperci zauważają, że obecne przepisy, pozbawiające rząd wpływów z podatków, a legalnych bukmacherów – prawa do równej konkurencji – można byłoby skutecznie zmienić. W ostatnich latach wiele krajów unijnych przeprowadziło liberalizację zakładów on-line.
Inne państwa są w trakcie przeglądu i korekty istniejących regulacji w tym obszarze. Polska ma więc ułatwione zadanie, może bowiem czerpać z doświadczenia europejskich sąsiadów – którzy wprowadzili już odpowiednie regulacje – m.in. Danii, Francji czy Włoch. Efektywnym rozwiązaniem mogłoby być zablokowanie dostępu do stron WWW operatorów offshore z komputerów na terytorium Polski. Operatorzy offshore – nie chcąc tracić zysków na tak dużym rynku jak Polska – zostaliby zmuszeni do zarejestrowania działalności w kraju i tym samym do płacenia podatków.
„Rynek zakładów wzajemnych w Polsce został objęty zapisami tzw. Ustawy Hazardowej, powstałej na fali afery z 2010 roku. Bukmacherzy zostali wrzuceni do jednego worka razem z twardym hazardem, czyli pokerem, kasynami itp., ale nie rozwiązało to problemów „szarej strefy”. Obecnie, by zostać legalnym bukmacherem w Polsce i móc organizować zakłady w internecie, należy wydać ponad 800 tysięcy złotych na wymagane pozwolenia i czekać na decyzję Ministerstwa Finansów w sprawie rozpoczęcia działalności.
Ponadto zakazana jest jakakolwiek reklama. Operatorzy offshore nic sobie z tego nie robią i zamiast czekać i płacić podatki, świetnie zarabiają oferując swoje usługi w sieci. Czas – wzorem europejskich sąsiadów – skutecznie zliberalizować prawo i odzyskać pieniądze bezkarnie wypływające z kasy państwa. Gdyby odciąć nielegalnym bukmacherom możliwość operowania w granicach naszego kraju, np. przez blokowanie dostępu z terytorium Polski do ich stron, być może rozważyliby zarejestrowanie się i uzyskanie pozwolenia legalną drogą. To otworzyłoby Państwu drogę do wyegzekwowania obowiązującego zgodnie z Ustawą 12% podatku” – dodaje Agnieszka Durlik-Khouri z KIG.
Źródło: materiały prasowe Krajowej Izby Gospodarczej
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."