Ostatnia aktualizacja: 19 października 2014
Powstał, by mogli się leczyć hazardziści. Na jego konto, z gier objętych monopolem państwa, takich jak Lotto, rocznie trafia ok. 13 mln zł. Spora kwota, z której wydaniem są problemy, co wykazały kontrole Najwyższej Izby Kontroli. Dlatego coraz częstsze są głosy – głównie polityków – że Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych powinien zostać przekształcony, a nawet zlikwidowany. Osoby, dla których powstał, podkreślają jednak: bez bezpłatnej terapii nie moglibyśmy się leczyć.
Mieszkanie. No, może kawalerkę. Ale za to w centrum miasta. Paweł spokojnie mógłby już ją kupić, gdyby nie to, że pieniądze z kredytu, który wziął na M1 zostawił w kasynie. Nie jest rekordzistą, ale – jak sam podkreśla – mogłoby się skończyć gorzej.
– W pracy szło mi coraz lepiej, awansowałem, kasa była większa, więc nie robiło na mnie wrażenia przegrywanie kilku tysięcy w ciągu jednego dnia. W razie problemów, po prostu szedłem do banku i brałem kredyt. Miałem tylko jedną myśl: że się odkuję. Niestety, bardzo szybko znów przegrywałem wszystkie pieniądze. Nie docierało do mnie co tak naprawdę robię – mówi dla portalu tvn24.pl.
Fundusz od problemów
Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych powstał w ramach ustawy o grach hazardowych. Została ona uchwalona pięć lat temu. Tempo prac nad nią było ekspresowe – po tym, jak ujawniono rozmowy polityków z baronami branży hazardowej i uleganiu im przy tworzeniu poprzedniej ustawy o grach i zakładach wzajemnych, nowe prawo stało się bardzo restrykcyjne.
Ustawa uregulowała możliwość urządzania gier hazardowych, ustawiania automatów do gier poza salonami i kasynami czy dostęp do hazardu przez internet. Fundusz, utrzymywany z podatku od gier, miał umożliwić natomiast powstanie programów terapii patologicznego hazardu. Szybko objęte nim zostały także inne nałogi behawioralne – zakupoholizm czy uzależnienie od internetu lub gier komputerowych.
Czytaj całość na: tvn24.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."