Ostatnia aktualizacja: 21 listopada 2018
Na pięć dni przed szczytem Unii Hiszpania grozi wetem umowy rozwodowej z powodu statusu spornego terytorium.
Podobnie jak dyplomaci pozostałych 27 krajów Hiszpanie uzyskali dostęp do projektu 585-stronicowego porozumienia z Brytyjczykami dopiero w ub. tygodniu, bo wcześniej trzymał go w tajemnicy malutki zespół Michela Barniera. Na stronie 297, ku swojemu zaskoczeniu, znaleźli zapowiedź, że status Gibraltaru zostanie wynegocjowany do końca 2020 r. między Brukselą i Londynem, a nie między Londynem i Madrytem.
Hiszpania straciła strategiczne terytorium na mocy zawartego w 1714 roku traktatu w Utrechcie, który kończył wojnę o sukcesję hiszpańską i jednocześnie zamykał okres największej świetności królestwa. Ale i w czasach współczesnych, w przeciwieństwie do reszty Zjednoczonego Królestwa, w Gibraltarze nie obowiązywały unijne regulacje.
Właśnie dlatego pod bokiem Hiszpanii wyrósł największy na świecie ośrodek hazardu w internecie. Tu także przeniosło się wiele banków oferujących tajne konta i podkradających dochody należne hiszpańskim urzędom skarbowym. Kilkadziesiąt najbogatszych gibraltarskich rodzin zbiło ponadto krocie na kontrabandzie papierosów i alkoholu, które są tu bardzo nisko opodatkowane.
Innym problemem jest gibraltarskie lotnisko zbudowane na terytorium przejętym przez Brytyjczyków w środku hiszpańskiej wojny domowej w 1938 r. Obiekt, z którego w 1943 r. wyleciał w swój ostatni lot gen. Władysław Sikorski, wykracza więc poza granice Utrechtu. Innym problemem jest zanieczyszczenie wód w okolicy, gdzie znajdują się znane kurorty jak Marbella.
Brexit stwarza dla Madrytu unikalną okazję, aby to wszystko uregulować. Jeśli do końca 2020 r., kiedy upływa okres przejściowy, Londyn nie podpisze porozumienia w sprawie statusu Gibraltaru, Hiszpanie mogliby zamknąć granicę, izolując terytorium. Tak przez kilkadziesiąt lat było za Franco. Hiszpania wolałaby jednak tego uniknąć, bo codziennie 10 tys. jej obywateli idzie pracować na terenie Gibraltaru. To mieszkańcy Andaluzji, biednego regionu kraju.
Dla Hiszpanii najlepszym sposobem na rozwiązanie tych problemów byłoby wprowadzenie współ suwerenności brytyjsko-hiszpańskiej.
Co prawda w referendum w 2002 r. aż 99 proc. mieszkańców Gibraltaru odrzuciło takie rozwiązania, ale Madryt nie uznaje prawa do samostanowienia terytorium.
To dokładnie odwrotne stanowisko do brytyjskiego, zgodnie z którym zmiana statusu Gibraltaru nie będzie możliwa bez zgody jego mieszkańców. Rzecznik May powiedział także, że umowa Londynu z Brukselą ma określić warunki współpracy między Unią a wszystkim terytoriami podległymi brytyjskiej koronie.(…)
Źródło: rp.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."