Ostatnia aktualizacja: 21 kwietnia 2024
W Stanach Zjednoczonych po staremu, system prawny dotknięty plagą pozywania się nawzajem o byle co, ciągle potrafi zaskakiwać. Tym razem pozwane zostało Apple przez użytkowników gier typu wirtualne kasyno, którzy wydali ogromne sumy na wirtualne żetony i teraz próbują odzyskać je oraz odszkodowanie od Apple. Głupie? Głupie. Zaskakujące? Ani trochę.
Hazard w App Store
Gry tego typu, podobnie jak na przykład do gry w pokera, są tytułami free-to-play, w których każdy użytkownik otrzymuje pewną pulę żetonów i może bawić się w kasyno. Wygranych nie ma, system nie pozwala zamieniać żetonów na pieniądze, każdy użytkownik po przegraniu początkowej partii może je zbierać w różnej formie, albo, jeśli chce iść na skróty, kupić pewną ilość w aplikacji. Zasada obowiązująca właściwie w każdej grze w tym modelu.
Czy można mówić o hazardzie, gdy nie ma absolutnie żadnej szansy na prawdziwą wygraną? Moim zdaniem nie, ale pamiętajmy, że to Stany Zjednoczone. Ich system oparty na prawie precedensu i dziwactwach związanych z celebrytozą postępowań tego typu może dać zaskakujące wyniki. W pozwie roi się od odnośników do innych procesów, choćby delikatnie zahaczających o tę tematykę, więc widać, że kancelaria stojąca za pozwem daje jakieś szanse na sukces, czy to w postaci wyroku, czy ugody.
Inteligentni inaczej czy cwaniacy?
Według informacji wyciągniętej z akt sprawy wynika, że dwaj pozywający, na żetony niedające żadnych szans na wygraną, wydali „ponad 15000 dolarów” każdy… W grę moim zdaniem wchodzą dwie opcje, panowie mają poważne niedobory IQ lub są ordynarnymi cwaniakami, liczącymi, że na bazie amerykańskich przepisów i fobii antyhazardowej zdołają wyciągnąć od Apple grubą kasę.
Pozew skonstruowano oczywiście tak, że celem ma być odzyskanie pieniędzy oraz uzyskanie odszkodowań za straty moralne, jakie wywołało uzależnienie od tych gier. Z racji tego, że skarżących jest dwu (zostawiono formalnie otwarte drzwi dla chcących dołączyć do tego pozwu „zbiorowego”) panowie liczą zapewne na korzystną finansowo ugodę.
Abstrahując już od tego, że według mnie hazard powinien być w pełni legalny, a ludzie, jeśli chcą udowadniać w kasynach swoją naiwność powinni mieć do tego prawo, to jeśli ten absurdalny pozew nie zostanie na wstępie odrzucony, to oznacza, że problemu amerykańskiego prawa są jeszcze głębsze, niż myślałem.
Krzysztof Kurdyła – antyweb.p,
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."