Ostatnia aktualizacja: 10 czerwca 2021
Były wiceminister finansów za czasów rządów PO-PSL Jacek Kapica stanął przed sądem. Jest oskarżony o niedopełnienie obowiązków w wyniku czego branża hazardowa miała osiągnąć 21 mld zł korzyści. Kapica nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura zgłosiła do przesłuchania… ponad 200 świadków. Zapowiada się długi proces.
Sprawa ma związek z tzw. aferą hazardową, proces w tej sprawie ruszył przed Sądem Rejonowym Warszawa-Śródmieście w końcu marca br. Na ławie oskarżonych zasiedli były wiceminister finansów w rządzie PO-PSL Jacek Kapica (zgadza się na podawanie pełnych danych) oraz siedmioro urzędników Ministerstwa Finansów. Prokuratura zarzuca im m.in. umyślnie niedopełnienie obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez właścicieli automatów do gry tzw. „jednorękich bandytów” oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentach.
„Wczoraj miała odbyć się kolejna rozprawa w tym procesie, jednak z uwagi na nieobecność sędziego termin został przesunięty. Jak przekazał obrońca Kapicy – mecenas Tomasza Tałanda – podczas pierwszej rozprawy jego klient nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień na tym etapie procesu.”
Trwa przyjmowanie wyjaśnień od innych oskarżonych. Prokuratura chce przesłuchać podczas rozpraw ok. 200 świadków. Według obrońcy Kapicy, proces w tej sprawie potrwa co najmniej kilka lat.
Kłopoty byłego wiceministra Jacek Kapica został zatrzymany przez CBA na polecenie białostockiej prokuratury w marcu 2018 r. Po postawieniu mu zarzutów nie trafił do aresztu, stosowane były wobec niego przez tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze, niektóre z nich – po zażaleniach obrońcy – były przez sąd zmieniane. Ostatecznie białostocki sąd rejonowy uznał też samo zatrzymanie Kapicy za bezzasadne.
W lipcu 2018 r. do warszawskiego sądu wpłynął akt oskarżenia w tej sprawie. Jak argumentowali wtedy śledczy, Kapica miał nie dopełnić swoich obowiązków w związku z informacjami o nierzetelności badań technicznych, które są wymagane do rejestracji automatów do gry. – Nie zlecił podległym mu urzędnikom kontroli badań, co prowadziło do legalizacji automatów, które nie powinny zostać zarejestrowane. Ponadto w okresie od lutego 2009 r. do 31 marca 2009 r. wstrzymał on, zleconą wcześniej przez siebie, weryfikację 149 automatów, wytypowanych przez izby celne do ponownych badań. Gdy mimo to ujawniono nieprawidłowości, oskarżony nie polecił cofnięcia nierzetelnym jednostkom badawczym upoważnienia do badań technicznych automatów – wskazywali śledczy.
Jak informowała też prokuratura, mimo licznych sygnałów o nieprawidłowościach Jacek Kapica nie zlecił również podległym mu urzędnikom kontroli maksymalnych stawek i maksymalnych wygranych w tzw. „jednorękich bandytach”. „W konsekwencji akceptował rejestrację tych maszyn na podstawie nieprawdziwych opinii” – podała w komunikacie. Urzędnicy na ławie oskarżonych Wraz z byłym wiceministrem oskarżono siedmioro urzędników Ministerstwa Finansów, m.in. również o niedopełnienie obowiązków oraz o poświadczenie nieprawdy w dokumentach.
Były wiceminister przed komisją VAT-owską redakcja Kapica utrzymywał, że jest niewinny. W oświadczeniu wydanym po skierowaniu aktu oskarżenia podkreślił, że swoje obowiązki w resorcie finansów i Służbie Celnej pełnił z pełnym zaangażowaniem i oddaniem. Zapewnił, że nie odniósł z tego żadnej korzyści majątkowej, ani nie działał w celu przysporzenia komukolwiek korzyści majątkowej kosztem interesu publicznego.
„Zapoznałem się z aktami postępowania, dowodami zebranymi w sprawie oraz zeznaniami świadków i w mojej ocenie nie ma tam ani jednego dowodu na to, że nie wypełniałem swoich obowiązków. Za to wiele osób wskazuje na moje zaangażowanie i przeciwdziałanie nieprawidłowościom na rynku automatów o niskich wygranych. Zawsze reagowałem na wpływające do mnie informacje o nieprawidłowościach, bez względu na ich źródło i podejmowałem adekwatne działania przeciwdziałające nieprawidłowościom” – oświadczył Jacek Kapica.
Śledztwo w sprawie tzw. afery hazardowej trwało kilka lat. Badano w nim m.in., czy w latach 2006-2009 urzędnicy Ministerstwa Finansów doprowadzili do rejestracji, wbrew obowiązującym wówczas przepisom, tysięcy automatów do gier hazardowych. Ostatecznie śledztwo zostało umorzone, ale po analizie zasadności tej decyzji, Prokuratura Krajowa zdecydowała o konieczności wznowienia postępowania.
PAP
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."