Ostatnia aktualizacja: 9 czerwca 2017
Sezon letni, kiedy do Kołobrzegu przyjeżdżają tysiące turystów, to żniwa dla organizatorów gry „w trzy kubki”. Ludzie, którzy dają się wciągnąć w tę „grę”, tracą jednorazowo nawet po kilka tysięcy złotych.
W dzielnicy uzdrowiskowej (okolice ulic Rodziewiczówny i Reymonta) już pojawiły się osoby proponujące grę w trzy kubki. Przypadkowi przechodnie, którzy dają się wciągnąć w „grę”, tracą ogromne kwoty pieniędzy. Później, mimo że decydują się na zabawę dobrowolnie, alarmują policję, że zostali naciągnięci. Zeznania zwykle brzmią podobnie. Uwierzyli, że to uczciwa gra, w którą mogą wygrać.
Taki los spotkał m.in. kuracjuszkę z Rzeszowa, która w kwietniu rok temu zgłosiła policji, że na grze w trzy kubki straciła aż 3 tysiące złotych. Miesiąc później na policję przyszedł obywatel Niemiec, który w ten sam sposób stracił 4,2 tys. zł. W październiku 2014 roku emeryt z Nowego Targu stracił w ten sposób przeszło 10 tys. złotych! Inny starszy mężczyzna, tym razem mieszkaniec okolic Jasła, zostawił na przenośnym stoliku do gry 6,8 tys. złotych. Znane są jednak przypadki, gdy ludzie tracili w ten sposób nawet kilkadziesiąt tysięcy!
Ukarać osoby namawiające do zagrania nie jest jednak łatwo. Przede wszystkim poszkodowani, którzy później zawiadamiają policję, przystępują do gry i płacą dobrowolnie. A sam proceder kwalifikowany jest jako gra hazardowa, a nie oszustwo, za które grozi więzienia. Co ważne, trudno jest też grajkom jednoznacznie udowodnić oszustwo.
– Sąd w Kołobrzegu stwierdził, że panowie prowadzą autorską grę i nie jest to przestępstwo z artykułu 286 Kodeksu Karnego. W tej sytuacji jedynym wyjściem jest ściganie ich za wykroczenia, czyli prowadzenie gry hazardowej bez zezwolenia, ale uwaga, w tej sytuacji karany jest i gracz i osoba która ją prowadzi – informuje kołobrzeska policja. – Prowadzimy sporo akcji medialnych, profilaktycznych. Niestety, nie jesteśmy w stanie ludziom zabronić grać.
Najwyższa grzywna, jaką można nałożyć na organizatorów gry „w trzy kubki” to 5 tysięcy złotych. To ich nie odstrasza. Według różnych szacunków dziennie są w stanie zarobić nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Policja w okresie letnim zapowiada wzmożoną akcję informacyjną i dodatkowe patrole w dzielnicy uzdrowiskowej.
Źródło: Głos Pomorza
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."