Ostatnia aktualizacja: 26 października 2015
Uchwalona dosłownie w ostatniej chwili nowa ustawa hazardowa miała naprawić wszystkie błędy legislacyjnego potworka z 2009 r. Już teraz jednak wiadomo, że stare problemy pozostały, a na dodatek doszło kilka kolejnych. Równie kosztownych dla naszego budżetu.
Anglosasi mają powiedzenie: gdy nie wyjdzie ci za pierwszym razem, próbuj do skutku. Wiceminister finansów i jednocześnie szef służby celnej Jacek Kapica chyba zbyt dosłownie traktuje to porzekadło w swojej długoletniej walce z branżą hazardową. Z niezwykłym uporem stosuje wciąż te same metody w złudnej nadziei, że tym razem będą skuteczne.
Uchwalona w sierpniu tego roku nowelizacja ustawy hazardowej ma – w myśl Kapicy – w końcu wyeliminować z rynku polskich przedsiębiorców z branży automatów o niskich wygranych. Już teraz jednak widać, że Ministerstwo Finanów znów stworzyło legislacyjnego bubla, którego niezgodność z prawem unijnym aż bije po oczach.
Unijne podchody
Poprzednia „hazardowa” okazała się kosztownym niewypałem z powodu naruszenia przez Polskę zasady notyfikowania tzw. przepisów technicznych w Komisji Europejskiej. Tym razem rząd usiłował nie popełnić tego samego błędu i odpowiednie dokumenty przesłał do Brukseli jeszcze przed rozpoczęciem prac w Sejmie.
Czytaj całość na: uwazamrze.pl oraz w „Uważam Rze” Listopad 2015, numer 11 (169), strona: 46, autor: Krzysztof Galimski
Igor
10:47 28/10/2015
Obi
20:10 29/10/2015
West
18:50 29/10/2015
Obi
16:27 29/10/2015
xyz
12:15 29/10/2015
Obi
21:42 28/10/2015
bri444
13:22 28/10/2015
konan
12:52 28/10/2015
Sprawiedliwy
12:37 28/10/2015
były celnik
21:09 29/10/2015