Ostatnia aktualizacja: 5 lipca 2024
Władimir Putin chce mieć w Rosji własne Las Vegas. Chce zamienić leżący 50 km od chińskiej granicy Władywostok w tętniące życiem centrum handlu, rozrywki i hazardu. Wszystko po to, by przyciągnąć azjatyckich inwestorów.
Kiedy w zeszłym roku kryzys naftowy i zachodnie sankcje postawiły pod ścianą rosyjską gospodarkę, prezydent Rosji zaczął szukać sposobów na zdobycie nowych inwestorów. W październiku 2015 roku ogłosił, że w położonym nad Pacyfikiem Władywostoku zostanie utworzona strefa wolnego portu. Obiecał, że biurokracja zostanie tu ograniczona do minimum, a inwestorzy uzyskają ochronę i bezprecedensowe ułatwienia podatkowe. Wizja nowego Władywostoku upodabnia go bardziej do Las Vegas niż do Moskwy. Może jednak okazać się, że plan Putina idzie aż za dobrze. Polując na pieniądze zagranicznych inwestorów tam, gdzie tylko to możliwe, prezydent Rosji ryzykuje zbyt duże uzależnienie od potężnych Chin.
“Chińczycy nadchodzą” – mówi Nikolai Markowtsew, były rosyjski deputowany, który dziś stoi na czele lokalnego oddziału liberalnej partii Jabloko. „Oni wiedzą, że Rosja słabnie, a Chiny rosną w siłę i że mogą stopniowo przejmować kontrolę nad tym terytorium, tak jak 100 czy 150 lat temu” – mówi.
Inwestycje potrzebne od zaraz
Putin, który chce zacieśnić więzi z Państwem Środka w dużej mierze także po to, by stawić czoła „hegemonii USA” na świecie, ma jednak teraz znacznie poważniejsze problemy niż obawy o chińską dominację. W grudniu ubiegłego roku ogłosił, że rozwój regionu Władywostoku ma być od teraz „narodowym priorytetem”. Zamieszkiwany przez 6,3 mln ludzi obszar rozciągający się na terenie większym niż całe Indie, potrzebuje natychmiast napływu inwestycji. Poszukiwania już się rozpoczęły. W piątek 2 września Putin wziął udział w dwudniowym forum ekonomicznym we Władywostoku. Oprócz niego, znaleźli się tu też przywódcy Japonii i Korei Południowej. Stamtąd wszyscy razem ruszyli na szczyt G-20 do Chin. Zdaniem Wasilija Markowa, dyrektora rosyjskiego oddziału Deloitte, promowanie miasta jako przyjaznej biznesowi azjatyckiej bramy do Rosji już się opłaca.
„Proces rejestracji biznesu przebiega gładko, biurokracja została zredukowana do minimum, co jest nietypowe w przypadku Rosji. Jak na razie obserwujemy duże zainteresowanie inwestorów, ale wielu z nich chce najpierw ocenić, jak działa strefa wolnego portu, zanim się tu przeniesie” – mówi Markow.
czytaj dalej na forsal.pl
"to prawda , normalność w Rumii kończy się w 2025 roku . Politycy to debile , wszędzie . Było legalnie teraz będzie nielegalnie , przy braku opłat do budżetu państwa . Chytry 2x traci , czy to w Polsce czy w Rumunii. Był spokój z szarą strefą to teraz będzie rozwój nie o 30 a o 70 %%%. Małe miejscowości i wioski wszystko na czarno działa ba , salony pracują po 20 sztuk slotów + ruletki ."
"Good shoutlink rel="nofollow ugc">.
""Na granicę ich wysłać a nie ludzie sami muszą robotę za państwo robić. Prawdziwa gangsterka przyjezdnych ze wschodu niech się zajmą."
"Zamiast ten cyrk z bronią i po 10 na lokal wchodzić zajęli by się ochroną granic a nie obywatelskie patrole za nich to robią. również Gruzińska i Ukraińska mafia się panoszy w Polsce i nikt z tym nic nie robi bo policji nie ma. Ale żeby po 10 Celników na jedną staruszkę wchodzić z bronią to są ręce do pracy. Gdzie pomysły na legalizację?"
"Zamiast ten cyrk z bronią i po 10 na lokal wchodzić zajęli by się ochroną granic a nie obywatelskie patrole za nich to robią. również Gruzińska i Ukraińska mafia się panoszy w Polsce i nikt z tym nic nie robi bo policji nie ma. Ale żeby po 10 Celników na jedną staruszkę wchodzić z bronią to są ręce do pracy."