Czy zmiany w ustawie wystarczyły, aby uzdrowić rynek hazardowy

Okiem eksperta
Bartosz 27/12/2018

Ostatnia aktualizacja: 27 grudnia 2018

Ministerstwo Finansów chwali się, że zmiany w przepisach spowodowały skurczenie szarej strefy w grach hazardowych z 84 do 52 proc. rynku. Jeżeli dane te są zgodne ze stanem faktycznym, to oznacza, że nadal ponad połowa zakładów organizowanych jest nielegalnie.

„Istotne zmiany w obszarze rynku gier hazardowych podyktowane są koniecznością ograniczenia występowania zjawiska szarej strefy (…), zapewnienia jak najwyższego poziomu ochrony graczy (…) oraz podniesienia poziomu społecznej świadomości co do zagrożeń wynikających z korzystania z usług nielegalnych operatorów hazardowych…”. Tak czytaliśmy w uzasadnieniu do projektu nowelizacji ustawy o grach hazardowych. Zmiany wprowadzono. Weszły w życie 1 kwietnia 2017 r. i miały pozwolić na skuteczną walkę z przestępczością na rynku gier hazardowych.

Wykaz nie działa

Jedną z rewolucyjnych zmian było wprowadzenie rejestru domen służących do oferowania gier hazardowych niezgodnie z ustawą. Do wykazu wpisano już ponad 4 tys. domen wykorzystywanych do urządzania na terenie Polski gier hazardowych bez zezwolenia ministra finansów. Rejestr miał uniemożliwić nielegalnym podmiotom prowadzenie działalności na terenie Polski. Niestety, przynajmniej część wpisanych domen nadal jest dostępna dla użytkowników – często wystarczy zastosować inną przeglądarkę. Dodatkowo za każdą wpisaną do rejestru domenę otwierają się kolejne, zawierające nieznaczne korekty w nazwie tak, aby gracz wiedział, z którą marką ma do czynienia. Ten prosty zabieg pozwala na kolejne tygodnie działalności. Z naszego doświadczenia wynika, że co najmniej tyle zajmuje wpisanie domeny do rejestru od momentu jej zgłoszenia – to zdecydowanie za długo.

Służby nie pomagają

W celu ochrony polskich graczy oraz walki z szarą strefą wprowadzono również uprawnienie do występowania przez ministra finansów do ABW, CBA, generalnego inspektora informacji finansowej i komendanta głównego policji z wnioskiem o informację, czy w stosunku do podmiotów ubiegających się o przyznanie zezwolenia istnieją uzasadnione zastrzeżenia z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, bezpieczeństwa interesów ekonomicznych państwa, a także przestrzegania przepisów regulujących przeciwdziałanie praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu.

Jak wskazywano w uzasadnieniu do projektu nowelizacji: „Taka dodatkowa forma kontroli, prowadzona przez podmioty wyspecjalizowane w zwalczaniu przestępstw, których charakterystyka odpowiada tej obecnej na rynku gier hazardowych, zmniejszy ryzyko wystąpienia sytuacji, w której podmioty oferujące gry hazardowe mogłyby być powiązane ze środowiskiem przestępczym. Ograniczone zostanie ryzyko uzyskania koncesji lub zezwolenia przez osoby zaangażowane w nielegalną działalność”. Uprawnienie to miało pozwolić na zwiększenie poziomu ochrony graczy, którzy będą mogli mieć pewność, że operatorzy legitymujący się zezwoleniem „nie mają związków z nielegalnymi strukturami, a tym samym dają rękojmię uczciwego prowadzenia działalności gospodarczej w zakresie gier hazardowych”.

Niestety, przewidziana pomoc służb najwyraźniej w praktyce nie funkcjonuje. Okazuje się bowiem, że na listę podmiotów, które w ostatnim czasie uzyskały zezwolenie ministra finansów, trafiły również takie, których powiązania z podmiotami działającymi w Polsce nielegalnie są oczywiste, zaś aby je ustalić, wystarczy skorzystać z publicznych rejestrów.

Zdarza się, że identyfikują się one nawet tymi samymi logotypami/znakami towarowymi, co operatorzy od lat bezkarnie łamiący polskie przepisy, a którzy nawet w momencie trwającego postępowania w sprawie udzielenia zezwolenia oferowali udział w zakładach wzajemnych bez wymaganej zgody. Trudno uznać, aby służby nie były w stanie stwierdzić tego, co każdemu użytkownikowi internetu może zająć pół godziny.

Zezwolenie bywa przykrywką

Wydawać by się mogło, że to mimo wszystko dobra wiadomość dla gracza – znane na rynku podmioty przestają działać w szarej strefie, uzyskują zezwolenie, a zatem zaczną szanować obowiązujące w Polsce zasady, które zapewniają graczom bezpieczeństwo. Niestety.

W praktyce owo zezwolenie staje się jedynie niejako przykrywką dla podmiotów, które nadal organizują i oferują zakłady nielegalne.

Całość czytaj na: biznes.gazetaprawna.pl

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL