Ostatnia aktualizacja: 22 października 2014
Nie byłoby tak wielkiego wysypu automatów, gdyby ustawa hazardowa została notyfikowana Komisji Europejskiej.
Pośpiech jest złym doradcą. To powiedzenie idealnie pasuje do trybu, w jakim rząd w 2009 r., po wybuchu afery hazardowej, uchwalał ustawę o grach hazardowych, która wprowadziła zakaz urządzania gier na automatach poza kasynami. Odpowiedzialny za projekt resort finansów nie powiadomił o swoich planach Komisji Europejskiej (KE) i to przeoczenie odbija się mu czkawką do dziś.
W 2012 r. ustawę zakwestionował Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS), uznając, że jej zapisy takie jak zakaz gier na automatach poza kasynami są przepisami technicznymi i powinny być notyfikowane KE. Ostateczne rozstrzygnięcia pozostawił polskim sądom, a te zaczęły orzekać różnie. Zdaniem jednych, niepowiadomienie KE oznacza, że zakaz gier poza kasynami nie obowiązuje, zdaniem innych – wprost przeciwnie.
Jedno jest pewne – to właśnie po wyroku ETS rynek zalała fala automatów z naklejkami, informującymi, że gry na nich nie są objęte regulacjami ustawy hazardowej. Ich właściciele, podpierając się opiniami autorytetów prawnych, twierdzą, że ustawa hazardowa nie działa, więc mogą korzystać ze swobody działalności gospodarczej.
– Mówienie o jakichkolwiek nielegalnych automatach po wyroku ETS to nadużycie. A ich masowe zajmowanie jest bezprawne i naraża skarb państwa na gigantyczne odszkodowania – ocenia Stanisław Matuszewski, prezes Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych.
Celnicy twierdzą jednak, że rekwirowanie maszyn jest zgodne z prawem.
– Sąd Najwyższy uznał, że do czasu wydania wyroku przez Trybunał Konstytucyjny funkcjonariusze celni mają obowiązek stosować przepisy ustawy o grach hazardowych w jej obecnym brzmieniu. I to właśnie robimy – mówi Artur Janiszewski, Dyrektor Departamentu Kontroli Celnej, podatkowej i Kontroli gier w Ministerstwie Finansów.
Chodzi o decyzje Sądu Najwyższego z przełomu 2013 i 2014 r. Uznał on, że wątpliwości wokół ustawy hazardowej może ostatecznie rozstrzygnąć tylko Trybunał Konstytucyjny. A ten wciąż nie wydał wyroku w sprawie.
Źródło: Puls Biznesu, 22.10.2014, strona: 5, Autor: DTK
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."