Ostatnia aktualizacja: 10 grudnia 2015
[Wrocław] Mówią na nie „jednoręcy bandyci”. Stoją w sklepach albo blaszanych budkach w całym mieście. – Są nielegalne. Za ich wstawianie, udostępnianie miejsca pod nie, a nawet za grę na nich grożą kary.
Zabieramy średnio po 100 sztuk automatów w miesiącu na całym Dolnym Śląsku – mówi rzecznik Izby Celnej Arkadiusz Barędziak.
W lipcu wygasła ostatnia koncesja umożliwiająca organizowanie gier na automatach w miejscach innych niż koncesjonowane salony i kasyna. Od lipca więc mieszkaniec Dolnego Śląska może próbować swojego szczęścia w hazardzie tylko w pięciu miejscach. Cztery są we Wrocławiu, jedno w Lubinie. Tyle prawo i teoria.
– W sklepie spożywczym na Orzechowej stoją automaty. Są legalne? –pyta nasz Czytelnik. – Jeśli są to automaty do gier losowych, czyli wygrana zależy od losu, a nie zręczności gracza, to są nielegalne – przekonuje Arkadiusz Barędziak. – Sprawdzimy.
Byliśmy tam. Stoją dwa automaty. Podobne do tych na zdjęciu. Na jednym grał starszy mężczyzna. – Wynajmuję tylko miejsce, nie zajmuję się automatami – mówi szefowa sklepu.
Będą kary? Jeśli to automaty hazardowe, to grożą kary. Ale mogą pojawić się problemy, bo w 2009 roku Sejm pomylił się, uchwalając prawo o hazardzie. Branża często wygrywa w sądach.
Sądy karne uniewinniają oskarżonych o nielegalny hazard przez złe prawo
Wczoraj odwiedziliśmy jeden z takich punktów. Mały baraczek. W środku trzy sztuki „jednorękich bandytów” i pani za ladą.
– Wypłacają wygrane?
– Wypłacają. W pięciozłotówkach – uśmiecha się pani. – Od czasu do czasu ktoś tu zagląda. Wygrane? Do 1000 złotych, jakieś wielkie się nie zdarzyły. Ale co to za wygrana, jak zaraz i tak większość wrzuci w maszynę.
– A przegrywają?
– Takich, żeby całe dni i noce u nas przesiadywali i przegrywali wielkie majątki, to nie ma. – Celnicy tu zaglądają?
– Nie. Czasem policja. Dopalaczy szukać. Bo w niektórych miejscach, takich jak nasze, dopalacze można dostać. U nas ich nie ma – odpowiada pani zza lady.
Zapewne prędzej czy później przyjdą. Celnicy przyjmują zgłoszenia o miejscach, gdzie są nielegalne automaty hazardowe. I po kolei wszystkie takie miejsca odwiedzają.
Jak taka „wizyta” wygląda? Celnicy „przeprowadzają eksperyment”, czyli grają na automacie. Jeśli ocenią, że wygrana w grze zależy od losu, a nie od zręczności gracza, wszczynają sprawę o nielegalny hazard.
Nie ma przy tym znaczenia, czy automat wypłaca, czy nie wypłaca wygranych.
Jakie to kary? Wspomniane już 12 tysięcy złotych kary administracyjnej. Do tego postępowanie karne przed sądem.
Sprawdziliśmy, jak takie sprawy wyglądają. W ostatnim czasie – przynajmniej we wrocławskich sądach – wyroków skazujących nie było.
Problemem okazała się źle uchwalona przez Sejm ustawa o grach hazardowych. Politycy tak się spieszyli, że zapomnieli o przepisach unijnych, o tzw. notyfikacji. Czyli o zgłoszeniu Komisji Europejskiej projektu nowej ustawy o hazardzie. Przepisy nie funkcjonowały, więc i sądy karne umarzały sprawy albo uniewinniały oskarżonych. Inaczej w sądach administracyjnych. Wrocławski WSA dotychczas zatwierdzał nałożone przez celników opłaty karne – po 12 tys. zł.
We wrześniu Sejm znowelizował źle uchwalone przepisy. Ale branża znalazła kolejny kruczek prawny. Zdaniem ludzi od automatów, nowe prawo zakazujące hazardu obowiązuje od 1 lipca 2016.
Źródło: Gazeta Wrocławska
zzzzzzzzzzz
12:17 10/12/2015
Manolo
16:17 10/12/2015
Obi
19:33 10/12/2015
D...
11:44 11/12/2015
zzzzzzzz
12:34 11/12/2015
wole Korwina
13:16 11/12/2015
abc
20:24 12/12/2015