Ostatnia aktualizacja: 31 stycznia 2024
Jeden sąd przedłużył areszt Adama G., bohatera artykułów „PB”. Drugi skazał go prawomocnie m.in. za używanie podrabianych dokumentów. O bydgoskim biznesmenie Adamie G. pisał „PB” kilkakrotnie.
Ostatnio w lipcu 2021 r., kiedy ujawniono, że wraz ze wspólnikiem w interesach, Bartłomiejem W., trafili na trzy miesiące do aresztu pod zarzutem kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, działającą w latach 2018-21, a zajmującą się nielegalnym urządzaniem gier hazardowych na automatach i praniem brudnych pieniędzy. Teraz okazuje się, że oni i dwaj inni podejrzani w tej sprawie posiedzą za kratkami dłużej.
„Wystąpiliśmy o przedłużenie aresztów tymczasowych o kolejne trzy miesiące wobec czterech osób, wśród nich Adama G. i Bartłomieja W., a sąd wszystkie te wnioski uwzględnił – informuje Anna Marszałek, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Poznaniu.
Tym samym sąd nie przychylił się do twierdzeń Eweliny Niemyjskiej, obrończyni obu biznesmenów, która w oświadczeniu przesłanym naszej redakcji przekonywała, że areszty są niesłuszne, bo prawdopodobieństwo popełnienia przez jej klientów zarzucanych im przestępstw jest „nieznaczne”. Zarzuty, przedstawione w tej sprawie aż 39 osobom, związane są z działalnością ponad 100 lokali pod szyldem Bitcoin Embassy (BE).
To spółka, w której samoobsługowych placówkach znajdowały się tzw. bitomaty (odpowiedniki bankomatów, umożliwiające wymianę kryptowalut na tradycyjne pieniądze i odwrotnie) oraz komputery, na których – zdaniem śledczych – można było oddawać się nielegalnemu hazardowi, płacąc np. bitcoinami. Zdaniem prokuratury działalność BE (czyli organizowanie nielegalnego hazardu pod przykrywką kryptowalut) przyniosła podejrzanym „korzyść majątkową w kwocie ponad 50 mln zł”. Według organów ścigania pieniądze te następnie były prane, m.in. poprzez zakup nieruchomości za pośrednictwem zaufanych osób czy lokowanie pieniędzy na kontach w zagranicznych bankach, wypłacanie ich w gotówce i przeznaczanie na udzielanie pożyczek pod zastaw hipoteczny.
Zarzut tzw. prania brudnych pieniędzy usłyszało dotychczas 22 podejrzanych, wśród nich Sara G., małżonka Adama G. Prezesem BE jest Bartłomiej W., a właścicielem zarejestrowany w Panamie podmiot o nazwie Enterdusty Foundation, którego pełnomocnikiem jest Adam G. Dla obu obecne zarzuty to nie pierwszyzna. Już od 2013 r. Adam G. podejrzany jest o urządzanie nielegalnego hazardu, pranie pieniędzy i kierowanie inną zorganizowaną grupą przestępczą, a Bartłomiej W. – o urządzanie nielegalnego hazardu i udział w tejże grupie przestępczej. O jaką grupę chodzi? Nie byle jaką.
W jej rozbicie w 2013 r. zaangażowanych było aż 2,5 tys. policjantów, a organa ścigania nazwały tamtą akcję „największą operacją wymierzoną w przestępczość hazardową w historii”. Chodziło o zarządzaną przez Adama G. ogólnokrajową sieć lokali z automatami, które rzekomo miały umożliwiać inwestycje na rynku walutowym (forex), a w rzeczywistości, zdaniem organów ścigania, były maszynami hazardowymi. Śledztwo w tej sprawie, prowadzone przez podkarpacki wydział Prokuratury Krajowej, wciąż trwa, a materiał dowodowy obejmuje ponad 6 tysięcy tomów akt! Status podejrzanych ma w niej około 80 osób, a wobec kolejnych 30 skierowano do sądu akty oskarżenia (przy czym wobec większości zapadły już prawomocne wyroki skazujące).
Zarzuty kierowania dwoma gangami specjalizującymi się w nielegalnym hazardzie to niejedyne problemy Adama G. z prawem. W 2015 r. biznesmen przez kilka lat jeździł jak pirat drogowy, i to bez prawa jazdy, a potem skutecznie unikał kilkudziesięciu orzeczonych za to grzywien, komorników i aresztów, w żywe oczy kpiąc z bydgoskich sądów. Artykuły prasowe najwyraźniej zadziałały jak czarodziejska różdżka. Już dziewięć dni po nich Adam G. trafił na ponad dwa miesiące za kratki. Żeby uniknąć kolejnych aresztów, biznesmen – pirat spłacił też grzywny, opiewające łącznie na ponad 20 tys. zł. Wcześniej przez lata tego nie robił, zapewniając sąd, komorników i kuratorów, że nie ma majątku i nie osiąga dochodów. Nikt jego twierdzeń nie sprawdzał, co sprawiało, że egzekucje kolejnych grzywien były umarzane. Następnie sądy zamieniały je na prace społecznie użyteczne, których jednak Adam G. w wyznaczonym terminie nie wykonywał. Kuratorzy wnosili więc o zamianę prac społecznych na areszt.
Wtedy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki do sądu docierały zaświadczenia o wykonaniu prac z Zakładu Gospodarki Komunalnej (ZGK) w Solcu Kujawskim. Im właśnie przyjrzała się podkarpacka prokuratura i okazało się, że zaświadczenia są nieprawdziwe (podobnie zresztą jak australijskie prawo jazdy, którym posługiwał się Adam G.). W bydgoskim sądzie ustaliliśmy, że w tym wątku biznesmen został już prawomocnie skazany. Za pięciokrotne posłużenie się sfałszowanym prawem jazdy z Antypodów i ośmiokrotne wyłudzenie poświadczenia nieprawdy o wykonaniu prac społecznych w ZGK Adam G. usłyszał wyrok jednego roku i czterech miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz 5 tys. zł grzywny.
Śledczy interesują się też inną działalnością Adama G. i Bartłomieja W. Oprócz BE aresztowani biznesmeni założyli kilka innych firm, działających w branży kryptowalut, m.in. BTCDuke i Tygrysia Maska. Pierwsza zajęła się prowadzeniem giełdy kryptowalut, druga zarządzaniem kantorem kryptowalut oraz siecią bitomatów, produkowanych w minifabryce w Bydgoszczy i ustawianych w całej Europie pod marką shitcoins.club.
We wrześniu 2020 r. BTCDuke i Tygrysia Maska trafiły na listę ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego, która uznała, że obie spółki świadczą usługi płatnicze bez stosownego zezwolenia. Zawiadomiona przez nadzór Prokuratura Okręgowa w Toruniu prowadzi w tej sprawie śledztwo, którego przedmiotem jest też pranie brudnych pieniędzy – postępowanie toczy się w sprawie, dotychczas nikomu nie postawiono zarzutów.
Toruńska prokuratura informuje, że jej śledztwo nie dotyczy działalności sieci bitomatów. Po akcji służb sprzed kilku miesięcy maszyny zostały wyłączone, ale – jak można przeczytać na kanałach shitcoins.club w mediach społecznościowych – od 17 sierpnia 2021 r., mimo przebywania Adama G. i Bartłomieja W. za kratkami, są przywracane do użytku. Z informacji zamieszczonych na stronie internetowej spółki wynika, że z 36 urządzeń zlokalizowanych w Polsce aż w 28 znajdują się pieniądze (łącznie ma to być ponad 2 mln zł). Zgodnie z danymi specjalistycznego portalu coinatmradar.com w Europie działają łącznie 92 bitomaty shitcoins.club – najwięcej (40) w Hiszpanii.
Dawid Tokarz
Źródło : pb.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."