Ostatnia aktualizacja: 22 kwietnia 2024
Trudno nie zauważyć gwałtownego rozwoju branży loterii na Ukrainie. Elewacje budynków w dużych i małych miastach zdobią liczne neony „Zagraj tutaj!”. Jednak loterie ukraińskie mają niewiele wspólnego z loteriami, jakie znamy.
Jasna reklama neonowa ukrywa sieci automatów do gry, biur bukmacherskich i kasyn.
Ta działalność hazardowa generuje miliardy, a te pieniądze nie finansują infrastruktury i sportu, ale politykę i ludzi bliskich władzom, które zapewniają funkcjonowanie tego biznesu. Półlegalny biznes gier generuje miliardy w strumieniu cieni, ale nie są one przeznaczone na finansowanie w infrastrukturę lub sportu, ale przekazywane siłom zbliżonym do polityki.
Jak i dlaczego Ukraina stała się zakładnikiem automatów hazardowych?
Loterie krajowe są częstym zjawiskiem w krajach rozwiniętych. W niektórych krajach finansują sport, inni – infrastrukturę. Ile zarabiają właściciele takich instytucji, jaka jest ekonomia jednego „punktu”, który „pokrywa” biznes na poziomie dzielnicy. Odpowiedzi na te pytania, które zebrały PE, wyjaśniają, dlaczego Ukraina nie może uwolnić się z niewoli zakładów hazardowych.
W grudniu 2014 r. Minister spraw wewnętrznych Ukrainy Arsen Avakov ogłosił bezkompromisową wojnę z automatami do gier.
Od tego czasu liczba salonów gier i salonów mimo tych buńczucznych zapowiedzi wzrosła setki razy. Liczna rzesza polityków i urzędników była powiązana z operatorami loterii co ujawniały ukraińskie środki masowego przekazu. Nazwiska skorumpowanych urzędników obejmowały m.in. Borysa Lozkina z administracji prezydenta, deputowanych ludowych Olexantra Tretyakova (BPP), Witalija Chomutynnika (zastępca grupy „Renesans”) i Siergieja Pashynskiego (Front Ludowy).
Operatorzy loterii krajowych wielokrotnie zaprzeczali kontaktom z tymi lub innymi wpływowymi osobami ze sfer władzy. Oficjalnie dla ukraińskiej społeczności firmy loteryjne należą do mało znanych osób a udziały często posiadają firmy offshorowe. Jest jednak oczywiste, że bez lobbingu ze strony kluczowych podmiotów państwowych ta działalność nigdy by nie stała się tak duża i tak szybka. Chociaż władze ukraińskie zakazały działalności hazardowej około dziesięć lat temu, zawsze działała ona nieformalnie, a w ostatnich latach wzrosła do nieprzyzwoitych rozmiarów.
Chodzi o to, że słowo „loteria” zaczęło obejmować każdą firmę hazardową. Czemu? Licencje na loterię wydano na początku lat 2000. 3 firmy stały się posiadaczami licencji, a mianowicie UNL, „Patriot” i MSL.
Dwóch ostatnich operatorów podlegało sankcjom Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (NSDC) ze względu na stosunki z Rosją, chociaż powiązanie to nie zostało udowodnione w odniesieniu do MSL. Jednak ostatnio dziwnym zbiegiem okoliczności obie firmy zostały wyeliminowane z listy nałożonych sankcji.
W tej chwili „Patriot” prawie zakończył działalność na Ukrainie. MSL stracił znaczący udział w rynku, ale pozostał w grze. Obecnie operator działa pod markami „Sportliga”, „Megalot”, „Złoty triumf”, „Złota podkowa”, „Lotto-fun”. Największym graczem na rynku w ostatnich latach była UNL – ukraińska loteria krajowa. Związany jest z takimi markami jak „Pari match”, „Favorite Sport”, „National Lottery Gold Cup”, „Kosmolot”, „Lotto Platinum”, „Baza bet”, „Fortuna live”.
Okres licencjonowania tych operatorów loterii wygasł w pierwszym kwartale 2014 r. Operatorzy powinni więc zaprzestać działalności. Jednak władze zdecydowały, że operatorzy będą mogli pracować do momentu przyjęcia odpowiedniego prawa.
Jednak proces z nowymi przepisami prawa wciąż się nie rusza z miejsca. Ministerstwo Finansów zaproponowało pewne warunki licencyjne, ale według przedstawicieli MSL zmiany te faworyzowałyby największego gracza na rynku – firmę UNL, związaną z Łozkinem i Tretyakowem. Opinię tę potwierdził również Komitet Antymonopolowy.
Z powodu braku jasnych przepisów, kasyna online i biura bukmacherskie zaczęły działać pod nazwą i licencjami operatorów loterii. Salony automatów do gry lub pojedynczy automat do gier jest najbardziej popularnym rodzajem hazardu. Są to najczęściej ciemne pokoje z bezpłatnym alkoholem i możliwością palenia w hallu – rodem ze spelunek z czasów prohibicji w USA w latach 20-tych ubiegłego stulecia (…)
Całość artykułu czytaj TUTAJ
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."