Hazardowe podziemie

Artykuły
Bartosz 09:00 21/03/2014

Ostatnia aktualizacja: 26 czerwca 2024

Jak polski rynek e-hazardu radzi sobie z nałożonymi na niego ograniczeniami prawnymi? Po pięciu latach od wprowadzenia w życie „ustawy hazardowej” możemy co nieco na ten temat powiedzieć. Niestety, nie są to dane krzepiące.

Hazardu jako takiego nie wytępiliśmy, zaś jedyny skutek rygorystycznych przepisów to miliardowe straty dla budżetu państwa i kwitnące w najlepsze hazardowe podziemie. Kłopoty mają zwłaszcza kluby sportowe pozbawione jednego z podstawowych źródeł sponsoringu, zaś skala zepchniętego do podziemia zjawiska jest coraz trudniejsza do oszacowania. Co mówią na ten temat dane?

Rynek polskiego hazardu szacowany jest na 5 miliardów złotych. 90% serwisów świadczących tego typu usługi działa nielegalnie, te zaś które pozostały w zgodzie z prawem notują obroty w wysokości ok. 150 milionów złotych. Zarazem przynajmniej pół miliona naszych rodaków nagminnie łamie prawo operując w szarej strefie, niektóre badania zaś pokazują, że może chodzić nawet o dwukrotnie większą liczbę ludzi.

Sytuacja jest w pewien sposób kuriozalna, a momentami wręcz śmieszna. Biorąc pod uwagę, że ustanowione niezwykle rygorystyczne przepisy obowiązują jedynie na terenie Państwa Polskiego stajemy tu przed nielichą zagadką. Trudno nie dziwić się podziwiając polskojęzyczne serwery hazardowe ulokowane w Holandii czy Portugali witające swych klientów informacjami o następującej treści: „Strona jest przeznaczona dla osób władających językiem polskim i mieszkających poza Polską, czyli w krajach, w których bukmacherka jest legalna. Polacy z Polski – nie wchodzić!”. Tego typu powitania zrodzone na gruncie absurdów polskiego prawa znajdziemy na nieomal wszystkich największych portalach. Tu komentarze cisną się same, a większość z nich niestety nie nadaje się do publikacji. Co gorsza, po pięciu latach strat finansowych zanotowanych przez państwo i liczne podmioty gospodarcze  połączonych z  kompromitacją polskich obywateli w oczach całego świata nie widać żadnych oznak refleksji u osób stanowiących prawo, które konsekwentnie nie dostrzegają problemów na słowo „hazard” reagując paniczną ucieczką od tematu.  Nie da się również nie zauważyć, że tego typu ostrzeżenia to nic innego jak sprytny zabieg mający na celu przerzucić odpowiedzialność za działania niezgodne z prawem na osoby odwiedzające portale.

W efekcie tego galimatiasu pozostały w Polsce jedynie cztery firmy mające pozwolenie na organizowani zakładów wzajemnych (Totolotek, Fortuna, Star – Typ Sport, Millenium). Wszystkie te podmioty zmuszone są konkurować z ponad czterdziestoma zagranicznymi bukmacherami świadczącymi cała paletę usług w tym zakresie dla obywateli Polski. Problemy  odczuwają wszystkie wspomniane firmy zmuszone ponosić ciężar świadczeń nałożonych przez państwo, od których wolna pozostaje ich konkurencja jak i gracze pozostawieni sami sobie i nie mogący liczyć na opiekę prawną ze strony państwa w sytuacji, gdy padną ofiarą nieuczciwego bukmachera.

Myślicie że to już koniec absurdu? Nic bardziej mylnego. Odrobina sprytu, znane medialne nazwisko, zagraniczne obywatelstwo i okazuje się, że w Polsce też można wiele. Tą drogą poszedł prezes PZPN Zbigniew Boniek zostając twarzą Expecta – włoskiej firmy bukmacherskiej. Rzecz jasna został nim jako obywatel Włoch, gdzie nie ma takich ograniczeń prawnych. Czyżby więc podwójne obywatelstwo chroniło w tej zagmatwanej sytuacji? Zwykłym zjadaczom chleba radzę jednak nie próbować tego numeru. Nawet gra z wujkiem w makao na pieniądze może w myśl rodzimego prawa skończyć się fatalnie i to pomimo faktu, że ma on obywatelstwo Burkina Faso, my jesteśmy szczęśliwymi obywatelami Zanzibaru, a w makao gramy za pośrednictwem serwera ulokowanego gdzieś na Kajmanach.

Najbardziej absurdalne są jednak w tej sytuacji zwykłe liczby według, których zagraniczne przedsiębiorstwa zdominowały polski hazard online kontrolując 97% obrotów oraz 90% zysku z tego tytułu. Równocześnie największa legalnie działająca w tej branży firma (Fortuna) może pochwalić się dumnym 4% udziałem w rynku. Niniejszym straty budżetowe z tego tytułu przekroczyły w minionym roku 500 mln złotych, zaś 1 mld osiągną według wszelkich szacunków w roku 2020.

Co więc mamy zamiast pieniędzy? Rzecz jasna procesy i śledztwa. W sumie jest to (od 2011 roku) dwanaście  dochodzeń wszczętych przez Ministerstwo Finansów o „podżeganie do nielegalnego uczestnictwa w zagranicznych grach hazardowych” oraz dziewięć postępowań przygotowawczych w sprawach karno-skarbowych.

Jak do tego się odnieść? Tę kwestię muszę pozostawić czytelnikom tego krótkiego artykułu. Tak naprawdę problem mimo że śmieszny po głębszej analizie okazuje się bardzo poważny. Najwyraźniej „analogowej” jeszcze generacji politycy nie zadają sobie pytań typu: Gdzie zaczyna się, a gdzie kończy Państwo Polskie w sieci? Nie jest w tej sytuacji niczym dziwnym, że ogrywani są niemiłosiernie przez “cyfrowych” biznesmenów wszelkiej maści, a nawet najlepsze intencje z ich strony kończą się tak jak widać za każdym razem,  gdy odnoszą się do świata internetowych technologii. Graczom pozostaje jedynie nadal łamać prawo i czekać na zmianę pokoleniową na szczytach władzy.

źródło: seowordpress.pl

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL