Jednoręcy bandyci uciekają z Bydgoszczy

Artykuły Automaty
Bartosz 08/08/2016

Ostatnia aktualizacja: 22 kwietnia 2024

Uważny obserwator nielegalnej sceny hazardowej w mieście będzie zaskoczony – jak za dotknięciem magicznej różdżki wiele punktów, w których stały nielegalne automaty do gry, jest pustych i pozamykanych. Czyżby celnikom udało się wygrać walkę?

W dwóch ostatnich latach punkty z nielegalnymi automatami do gry, popularnie zwanymi „jednorękimi bandytami”, stały się prawdziwą plagą nie tylko w Bydgoszczy. Zlokalizowane w kioskach i niewielkich pomieszczeniach z krzyczącym kolorami napisem np. „Open 24 hours”, były tłumnie odwiedzane przez wszystkich, którzy mieli nadzieję na wygraną. Pojawiały się nawet grupy hazardzistów, którzy jeździli od punktu do punktu licząc na szczęście. Mało kto zdawał sobie sprawę, że punkty te działają nielegalnie…

Lokalizację dla punktów wybierano sprytnie: zwykle przy sklepach z alkoholem albo tam, gdzie można złapać potencjalnych klientów – na przykład przy agencjach towarzyskich.

Zwrot przez tydzień

Zgodnie z tzw. ustawą hazardową, „bandyci” nie mogli działać od 1 stycznia 2015 roku inaczej jak w legalnych, koncesjonowanych kasynach gry. Jednak ci, którzy zwietrzyli interes, niewiele sobie z tego robili, nieźle się przy tym ukrywając. Punkty z automatami nie miały obsługi, jedynie monitoring. Nikt w nich nie interweniował i nie sprzątał, niektóre stały się miejscami pijatyk, na które nie zwracano uwagi…

st. rachm. Anna Marzec: Wojewódzkie sądy administracyjne coraz częściej utrzymują w mocy rozstrzygnięcia organów celnych.

Interes był na pewno opłacalny. Opierał się na sprowadzaniu używanych automatów, najczęściej z Czech i Niemiec. Jeden to koszt ok. 2-3 tys zł. Jak szacują celnicy zajmujący się likwidowaniem procederu, koszt maszyny ustawionej w dobrym miejscu potrafi się zwrócić w ciągu tygodnia…

Całość czytaj na: express.bydgoski.pl

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL