Ostatnia aktualizacja: 17 kwietnia 2020
Każdy, kto słyszał, że piłka jest okrągła, a bramki są dwie, wie, że dziś duże święto. Przez cały miesiąc, licząc od dziś, jedni z najlepiej wynagradzanych ludzi na świecie będą walczyć na mundialu o miejsce w historii oraz niemałe pieniądze. A bukmacherzy – o to, żebyśmy się zakładali, kto wygra.
(…)Rzut oka do internetu i już widzę, że z okazji mistrzostw licytacja o klientów idzie na całego. Każdy bukmacher płaci, dopłaca, zwraca albo podwaja. Prawie jak w banku. Najbardziej jak w banku jest w firmie Betclic, której twarzą reklamową od jakiegoś czasu jest komentator Polsatu Mateusz Borek. W Betclicu z okazji mundialu w ofercie jest klasyczny money back. Czyli: pierwszego zakładu nie możesz przegrać. Jeśli nie trafisz z wynikiem, firma bukmacherska weźmie twoją przegraną na klatę i odda ci pieniądze. A jeśli wygrasz, to oczywiście zabierasz tę wygraną do domu.
Konkurencyjna firma Bet365 ma z kolei dla kibiców ofertę polegającą na podwojeniu pierwszego zakładu. Czyli: wpłacasz 200 zł, ale możesz zagrać za 400 zł (bonus jest ograniczony, maksymalne podwojenie to właśnie 200 zł). A w internetowej firmie Bet-at-home podwojenie wynosi połowę tego, co sam wpłacisz na konto z własnych pieniędzy (maksymalnie 800 zł).
W przypadku obu ostatnich bukmacherów jest pewne ograniczenie w wypłacie pieniędzy – trzeba wykonać określony „obrót”, czyli obstawić jeszcze kilka razy, a dopiero to, co zostanie po tych „zabawach”, można sobie wypłacić. O ile coś zostanie… Te zakłady, na których wykonamy dodatkowe „obroty”, nie mogą być pewniakami, tzn. jeśli obstawisz wydarzenie, którego kurs wynosi np. 1,1 zł za każdą postawioną złotówkę, to się nie liczy.
Czytaj całość na: wyborcza.pl
Kowalski
12/06/2014