Ostatnia aktualizacja: 4 stycznia 2024
Juan les Pins, niewielki kurort na Riwierze Francuskiej, słynie nie tylko ze wspaniałej plaży, ale również z niezwykłego kasyna, w którym od lat organizowane są co roku (wczesną wiosną, czyli jeszcze przed sezonem turystycznym) turnieje brydżowe na 500 par. Na jednym z nich – ze 40 lat temu – miałem okazję osobiście poznać samego Omara Sharifa, który okazał się wytrawnym hazardzistą.
Trzeba wiedzieć, że podczas takiej imprezy co dwa rozdania zmienia się rozstawienie par tak, aby każdy spotkał się z możliwie największą liczbą przeciwników. I oto po kolejnej rotacji przy moim stole pojawił się francuski mistrz Paul Chemla oraz… Omar Sharif, którego wcześniej znałem jedynie z ekranu, gdy wspaniale kreował główną rolę w filmie „Doktor Żywago”. Powstało niemałe zamieszanie, bowiem gwiazdorowi towarzyszyło pięć pań (panienek?) przecudnej urody, a wszystkie wpatrzone w Omara jak w ikonę. Widok ten pobudził moją męską ambicję, zapragnąłem być lepszy od Sharifa, przynajmniej w brydżu.
Licytacja niestety przebiegała niemrawo i przeciwnicy, którzy byli w ataku, ustalili mało ambitny kontrakt – trzy karo. W tym anonsowaniu ostatnie słowo należało do mnie. Naturalną reakcją byłby pas. Jednak ku ogólnemu zaskoczeniu dobitnie rzekłem „KONTRA”. Spowodowało to, iż wszystkie kibicujące panie zaczęły się przypatrywać śmiałkowi, który odważył się rzucić wyzwanie ich idolowi. Co więcej, kontra okazała się skuteczna! Omar niezwykle elegancko pogratulował mi ryzykownej decyzji i rzekł serdecznie „Skoro lubisz hazard, przyjdź wieczorem na ruletkę. Ja tam będę…”.
Oczywiście z zaproszenia skorzystałem, a gra w kasynie tak mi się wówczas spodobała, że zajmuje się nią po dziś dzień. Natomiast Sharif, mimo wielkiej sławy i ogromnych pieniędzy (które skądinąd z przyjemnością na hazard tracił), okazał się świetnym kompanem do gry. Właśnie jemu zawdzięczam pierwszą lekcję ruletki. Atrakcyjność tej gry wynika z tego, że postawioną stawkę można zwielokrotnić – dosłownie w jednej chwili – aż 35 razy.
Pierwszy wykład Omara o ruletce był zwięzły i wyjątkowo zdroworozsądkowy. Zapowiedział on mianowicie, że z góry należy porzucić wszelkie nadzieje na odkrycie systemu, dzięki któremu pokonamy ten genialny wynalazek Pascala. Już łatwiej można by wynaleźć perpetuum mobile. Niemniej istnieje szereg sposobów takiego rozmieszczania stawek w ruletce, by znacznie zwiększyć szanse na sukces, choćby tylko chwilowy.
Na dzień dobry, jako początkującemu graczowi, Omar zaproponował mi system określany niezbyt elegancko – „gra na trupa”. Podobno bywa skuteczny, a na pewno jest bardzo prosty w zastosowaniu.
Należy zająć miejsce przy stole i przez jakiś czas jedynie obserwować przebieg gry. Częstokroć
bywa tak, że któregoś z grających prześladuje pech. Stawia na czerwone – wypada czarne. Stawia na czarne – to wygrywa czerwone. Wybiera numery małe – a krupier płaci za duże. Decyduje się na liczby nieparzyste – kulka wpada tylko w takie, które dzielą się przez dwa. Jeśli trwa to czas jakiś, to pora, abyśmy przystąpili do działań.
Wybór jest banalnie prosty – obstawiamy dokładnie przeciwną opcję niż ów nieszczęśnik. On wybiera czerwone i pierwszy tuzin – to my czarne oraz tuziny drugi i trzeci. Decyduje się na liczby małe – nasze pieniądze ryzykujemy na duże. Robimy to konsekwentnie aż do czasu, gdy los się odmieni. Gdy pechowiec zacznie wygrywać, a my tracić, wtedy natychmiast trzeba zrobić przerwę w grze.
Tę metodę można też odwrócić. Gdy widzimy przy stole szczęśliwca, który co by nie obstawił to wygrywa, spróbujmy naśladować jego posunięcia.
Zrozumiałe, że stawki dobieramy według naszych możliwości finansowych. I nawet jeśli będą one najniższe, jakie dopuszcza regulamin, to nie czujmy się zażenowani. Jedną z zalet kasyna jest wszechobecny tam pełny luz – nikt z gości niczego nie musi. Jakiekolwiek indagacje ze strony personelu są wykluczone.
Jerzy Pomianowski – Magazyn E-PLAY
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."