Podatnik płaci za aferę hazardową
Ostatnia aktualizacja: 31 lipca 2014
W 2009 r. rząd Donalda Tuska powołał Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych. W ciągu pięciu lat nie zanotował on spektakularnych sukcesów poza tym, że ciągle rozszerza katalog potencjalnych beneficjentów.
Teraz zajmuje się już uzależnionymi od hazardu, zakupów, pracy, internetu, jedzenia i seksu. – Stworzyliśmy jakąś fikcję na potrzeby propagandy rządowej – mówi nam Elżbieta Rafalska, posłanka PiSu.
Patrząc na działalność Funduszu Rozwiązywania Problemów Hazardowych, można pomyśleć, że w Polsce nie ma hazardzistów. Fundusz ma bowiem ciągłe problemy z rozdysponowaniem pieniędzy, które otrzymuje zgodnie z ustawą o grach hazardowych (3 proc. od wpływów państwa z monopolu hazardowego).
Obecnie FRPH ma na kontach ok. 73 mln zł, które muszą być wydane. Jak się okazuje, nie jest to jednak takie proste, bo zgodnie z przepisami mogą one być wydane jedynie na działalność informacyjno-edukacyjną oraz opracowywanie specjalistycznych raportów, metod profilaktyki i terapii.
Fundusz nie może wydawać pieniędzy na samą terapię uzależnionych, gdyż tę finansuje Narodowy Fundusz Zdrowia. W 2013 r. leczył on 3126 hazardzistów, których terapia kosztowała blisko 3 mln zł. To kilka razy mniej niż roczny budżet FRPH u. Według danych Funduszu Zdrowia liczba hazardzistów poddających się terapii rośnie.
Czytaj całość na: gpcodziennie.pl