Ostatnia aktualizacja: 4 stycznia 2024
W wieku 46 lat zmarł niespodziewanie Philip Seymour Hoffman – znakomity aktor amerykański, laureat Oscara. W oficjalnym komunikacie podano, że przyczyną śmierci było przedawkowanie heroiny. Hoffman od lat zmagał się z wieloma nałogami: był nie tylko narkomanem, ale i lekomanem oraz regularnie nadużywał alkoholu. Natomiast nie był hazardzistą, a właśnie w takiej roli zapisał się w historii światowego kina.
Owszem, lubił karty, ale traktował je wyłącznie jako towarzyską rozrywkę, bez żyłki hazardu. Grywał głównie w brydża, do pokera siadał rzadko. Zupełnie inaczej, niż grany przez niego bohater nakręconego w 2003 r. brytyjsko-kanadyjskiego thillera p.t. „Hazardzista”.
Ten film przedstawia autentyczną historię Dana Mahowny’ego, bankiera z Toronto, który przez wiele lat uchodził za finansowego geniusza, aż okazał się być sprawcą największej defraudacji w dziejach kanadyjskiej bankowości. Ukradł ponad 10 mln. dolarów! Zanim ten szokujący fakt wyszedł na jaw, nikt nie wiedział, że wiceprezes szacownego banku ogarnięty jest obsesją hazardu: grał nałogowo w ruletę i w karty, obstawiał wyścigi konne i zakłady piłkarskie. Realizował swe ciągoty hazardowe zarówno w Toronto, jak i w Filadelfii oraz w Atlantic City.
Philip Seymour Hoffman genialnie wcielił się w tę postać. Wykreował człowieka, którym nie powodowała chęć zdobycia fortuny; pociągało go ryzyko, nie wygrana. Grał dla samej gry, dla dreszczyku emocji i tylko to się dla niego liczyło. A gdy zabrakło mu własnych pieniędzy, sięgnął po fundusze bankowe, bo wszak musiał mieć środki, by grać dalej…
Po premierze filmu krytycy zgodnie wyrazili opinię, że w historii kina nikt lepiej nie zagrał człowieka, który znalazł się w szponach hazardu i nie może się z nich wydobyć.
Tylko wytrawni kinomani wiedzą, że Hoffman debiutował…w Polsce. I to też w filmie o hazardzie! W 1991 r. reżyser Adek Drabiński, który uprzednio 18 lat mieszkał w USA, po powrocie do kraju postanowił nakręcić dramat kostiumowy p.t. „Szuler”. Grali w nim aktorzy polscy (m.in. Jerzy Zelnik, Jan Szurmiej i Jerzy Kryszak), ale znalazła się też rola dla zupełnie nieznanego jeszcze wówczas, początkującego nowojorskiego aktora Philipa Seymoura Hoffmana. Zagrał stangreta, sługę głównego bohatera opowieści, karcianego hochsztaplera barona Rudolfa de Seve. Hoffman miał tu m.in. bardzo piękną scenę erotyczną z Ewą Gawryluk.
Artyści grający w „Szulerze” zapamiętali go jako skromnego, sympatycznego młodzieńca. Wspominają też, że po pracy na planie Hoffman namiętnie grał w brydża z kolegami aktorami. Grali na pieniądze, ale stawki były niskie, nie żaden tam hazard…
Andrzej Klewszczyński
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."