Ostatnia aktualizacja: 13 września 2018
Państwowy salon gier na automatach hazardowych otworzył w centrum Wrocławia Totalizator Sportowy. Jest to pierwszy w regionie salon uruchomiony w oparciu o nowe przepisy dotyczące hazardu. Państwowa firma ma monopol na organizowanie gier na hazardowych automatach.
Wszystkie inne punkty z automatami, które do Totalizatora nie należą, są nielegalne i powinny być ścigane przez policję i Krajową Administrację Skarbową. Czym taki salon różni się od punktów z automatami, które dotąd spotykaliśmy w różnych miejscach miasta? Po pierwsze każdy kto wejdzie do środka – niezależnie od tego czy chce grać czy tylko sobie popatrzeć – zostanie wylegitymowany i poproszony o wypełnienie deklaracji.
Musi podać swoje dane, które trafią do centralnego rejestru prowadzonego przez służby skarbowe. Będą tam przechowywane przez trzy lata. Mogą być udostępnione funkcjonariuszom policji, służb celno – skarbowych, sądowi, prokuraturze ale także „uczestnikom gry zgłaszającym reklamacje”.
Jeśli ktoś chce grać, musi dodatkowo wyznaczyć limit dzienny. Po pierwsze – ile czasu chce przeznaczyć na granie i ile w ciągu jednego dnia chce wydać na tę „rozrywkę”. Jeśli przekroczy limit finansowy, albo czasowy nie będzie mógł dalej grać. System zablokuje jego „kartę gracza” na 24 godziny. Prawo nie przewiduje jednak żadnych ograniczeń co do ustanawiania takich limitów. Choć nie można ich łączyć. Teoretycznie – przyznają pracownicy Totalizatora – gracz mógłby ustalić, że jego dzienny limit to 24 godziny.
A suma jaką chce wydać jest wyjątkowo wysoka. Co wtedy? Gdyby grał 24 godziny, to po wyczerpaniu limitu musi mieć kolejne 24 godziny przerwy. I znowu może grać. Tak samo po wyczerpaniu limitu dziennego wydanych pieniędzy na grę. Jest centralny rejestr więc wyczerpanie limitu w jednym salonie zablokuje gracza we wszystkich innych.
Czytaj całość na: gazetawroclawska.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."