Ostatnia aktualizacja: 15 kwietnia 2020
Wpływy do budżetu państwa z podatku od gier od legalnie działających na polskim rynku bukmacherów wzrosły w I kw. do 39 mln zł wobec 30 mln zł rok wcześniej. To dobry znak, jednakże wciąż brakuje rozwiązań, które pozwolą na skuteczną walkę z szarą strefą, poinformował Łukasz Czucharski z Komitetu Podatkowego Pracodawców RP.
„W I kwartale 2014 r. podmioty zarejestrowane w Polsce wpłaciły do budżetu państwa prawie 30 mln zł z tytułu podatku od gier. Natomiast w I kwartale 2015 r. kwota ta wyniosła już ponad 39 mln zł. Biorąc jednak pod uwagę fakt, iż branża internetowych zakładów wzajemnych opanowana jest w 91% przez tzw. szarą strefę, wpływy te mogłyby być znacznie większe. Porównując kwoty zapłaconego podatku od gier w pierwszych miesiącach 2014 i 2015 roku, należy przyznać, że działania Ministerstwa Finansów i Służby Celnej przynoszą efekty” – powiedział Czucharski, cytowany w komunikacie.
Dodał, że z informacji przekazanej przez Ministerstwo Finansów można się dowiedzieć, że Służba Celna prowadzi bieżące czynności analityczne pod kątem informacji znajdujących się w sieci internet, czego wynikiem było wyodrębnienie w 2013 roku 438 domen internetowych, które poprzez zamieszczone na nich treści mogły naruszać przepisy ustawy o grach hazardowych. Jednakże wciąż nie wprowadzono rozwiązania, które w dostateczny sposób przestrzegałoby graczy przed korzystaniem z tych nielegalnych serwisów.
„Jednym z pomysłów, który mógłby znacząco wpłynąć na poprawę świadomości prawnej graczy, jest wyświetlanie podczas odwiedzin strony internetowej nielegalnie działającego na terytorium Polski operatora informacji o możliwych konsekwencjach korzystania z takiego serwisu. Taka jasno sformułowana informacja mogłaby być wyświetlana np. przy użyciu 'wyskakującego okienka’ (pop-up). Należy także wyraźnie zaznaczyć, że to właśnie skuteczna kampania informacyjna powinna poprzedzać ewentualne wszczynanie postępowań karnych skarbowych przeciwko często nieświadomym popełnionego czynu graczom. Bez wątpienia jasny przekaz o grożącej odpowiedzialności skłoni dużą część graczy do korzystania z legalnie działających w Polsce serwisów” – wskazał przedstawiciel Pracodawców RP.
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."