Ostatnia aktualizacja: 18 września 2015
Nie było podstawy prawnej, żeby karać za instalowanie automatów do gier poza kasynami. Błąd popełniło państwo.
Na ten dzień z zapartym tchem czekała cała branża hazardowa. Naczelny Sąd Administracyjny rozpoznał pierwsze skargi kasacyjne dotyczące kar za urządzanie gier na automatach poza kasynem. W czwartek szala zwycięstwa przechyliła się na rzecz ukaranych firm. To pierwszy krok do odzyskania przez nie miliardów złotych z budżetu.
Pośpiech to zły doradca
Wszystko przez błąd państwa. Uchwalona w pośpiechu w 2009 r. tzw. ustawa hazardowa dawała podstawę do karania tych, którzy oferowali grę na automatach poza kasynami. Ruszyły masowe kontrole, a na właścicieli tzw. jednorękich bandytów umieszczonych w sklepach, barach czy klubach celnicy nałożyli setki tysięcy złotych kar.
Jedną z takich firm była spółka z Warszawy, ukarana za automat do gier działający w sklepie spożywczym. Spółka nie zgadzała się z nałożonymi na nią karami.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu uwzględnił jej skargi. Przypomniał, że zgodnie z dyrektywą unijną 98/34/WEz 22 czerwca 1998 r. państwa UE mają obowiązek niezwłocznie przekazać KE wszelkie projekty tzw. przepisów technicznych (czyli takich, które mogą stanowić np. przeszkody w wymianie handlowej i ze względu na konkurencyjność na rynku unijnym należy je uzgodnić).
WSA uznał, że taki charakter ma przepis, od którego zależy nałożenie kary, tj. art. 14 ust. 1 ustawy o grach hazardowych. Polska go nie notyfikowała, więc nie może użyć bezpośrednio z nim związanego art. 89 ust. 1 pkt 2 ustawy do karania firm. Orzecznictwo w sądach I instancji nie było jednak jednolite.
Czytaj całość na: prawo.rp.pl
Joker
08:08 18/09/2015