Ostatnia aktualizacja: 12 października 2020
Niech żyje koronawirus! Nic lepszego branży internetowego hazardu nie mogło spotkać! Kasyna naziemne pozamykane, poker roomy pozamykane, wizyta w kolekturze bukmacherskiej w maseczce na twarzy powoduje lekką nerwowość u wszystkich obecnych w lokalu.
Czy aby na pewno jest się z czego cieszyć? Pomijając zupełnie kwestie etyczne (bo nikomu nie jest do śmiechu), branża niekoniecznie ma się z czego cieszyć. Branża internetowego hazardu, według danych publikowanych przez Online Gambling Quarterly Magazine, dopiero powolutku wraca do cyferek przed-covidowych. Czyżby fakt, że możemy grać prawie wyłącznie w Sieci nie spowodował aby gigantycznego wzrostu obrotu i dochodów e-kasyn i e-buków? Nie.
Zacznijmy od bukmacherów
Zakłady sportowe mają to do siebie, że zakładamy się o rezultaty wydarzeń sportowych. Jeżeli sport ledwo zipie, to i bukmacherzy ledwo zipią. I jeżeli w jednej chwili stają całe ligi, to nie bardzo jest co typerom oferować. Bo nie oszukujmy się – ile można stawiać na chiński ping pong czy rosyjskie waterpolo? W związku z tym ruch do buków zaczął wracać na poważnie dopiero po wznowieniu większości rozgrywek.
Poker
Poker w Sieci ma się dobrze i mniej więcej tak samo dobrze, jak przed wybuchem „pandemii”. Procent graczy okupujących poker roomy naziemne w porównaniu z graczami internetowymi jest na tyle znikomy, że zamknięcie naziemnych roomów wiele w biznesie nie zmieniło. Parę tysięcy graczy założyło po raz pierwszy konta w internetowych roomach, inni przyczaili się w piwnicach i grają dalej.
Spory ruch zrobił się w lipcu, kiedy to wystartowały nieoficjalne mistrzostwa świata – WSOP. World Series of Poker, dotychczas rozgrywane w Las Vegas, zostało przeniesione do internetu. Siłą rzeczy o złote bransoletki zagrało nieco więcej graczy, niżby to miało miejsce w przypadku festiwalu naziemnego, jednak po miesięcznej zwyżce sytuacja w branży e-pokera wróciła do normy. Zwłaszcza, że grać można było tylko fizycznie przebywając po drugiej stronie Atlantyku, więc to nie tak, że zagrał „cały świat”.
W zasadzie zmieniło się tylko to, że złota bransoletka mistrzowska straciła nieco na prestiżu. O to najbardziej cenione przez pokerzystów trofeum można było w tym roku zagrać w turniejach niemal groszowych. Już za kilkaset dolarów każdy, kto miał wystarczająco wiele szczęścia i umiejętności, mógł na zawsze zapisać się w historii tej dyscypliny. Z reporterskiego obowiązku donoszę, że również w wersji online żadnemu z Polaków nie udało się wygrać upragnionej błyskotki WSOP, chociaż czterech naszych siedziało przy finałowych stolikach. Może w przyszłym roku.
Na koniec kasyna
I podobnie jak w przypadku innych działek hazardowego tortu, także tutaj notowane były mocne spadki obrotów. Pytanie – dlaczego? W przypadku kasyn naziemnych odpowiedź jest prosta i logiczna – dlatego, że były pozamykane. Ale kasyna internetowe nie były pozamykane a gracze siedzieli w domach, nudząc się jak norki. Dlaczego nie grali więcej?
Bo nie mieli za co. Tutaj dochodzimy do głównej przyczyny covidowej katastrofy, która dotknęła branżę hazardową. Ludzie po prostu nie mają pieniędzy na hazard. Poza przypadkami klinicznymi, kwalifikującymi się na terapię, gracze stawiają tylko takie sumy, na utratę których mogą sobie pozwolić. Wizytę w kasynie czy obstawienie kilku meczów u buka traktują tak, jak wyjście do kina czy restauracji. Jak rozrywkę, za którą płacą. A teraz nie ma już za co się bawić.
Nie mam zamiaru drążyć tematu i zastanawiać się, czy skórka warta wyprawki, czy lockdown całych branż i rynków wart jest tego wszystkiego. Każdy swój rozum ma. Niemniej z tyłu głowy tli się natrętna myśl, że przez tę całą „pandemię” to więcej ludzi umrze z głodu, niż na płuca.
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."