Sądy na zakręcie po ustawie hazardowej

Gry hazardowe
Bartosz 25/09/2015

Ostatnia aktualizacja: 25 września 2015

Kiedy w 2009 r. tuż po wybuchu afery hazardowej uchwalono ustawę o grach hazardowych, nikt nie zakładał, że na wiele lat zdominuje i zakłopota ona polski wymiar sprawiedliwości.

W ostatnich dniach zostały wydane dwa bardzo istotne dla branży hazardowej orzeczenia sądowe. Cały rok 2015 można śmiało uznać za okres kulminacyjny, jeśli chodzi o walkę branży hazardowej ze Skarbem Państwa. Kto wygra batalię o miliardy nie wiadomo, wiemy natomiast jedno – sądy polskie borykają się z ogromnym problemem, jakim jest ustawa hazardowa.

O ustawie hazardowej było już nie raz głośno z różnych powodów. Świdnica, to niewielkie miasteczko położone między Wrocławiem a Wałbrzychem. Na początku września w tutejszym Sądzie Okręgowym zapada być może jeden z najważniejszych wyroków ostatnich lat dla finansów państwa. Chodzi o ustawę hazardową i sytuację, w której przedsiębiorcom zarekwirowano maszyny do gier. Jak na ironię losu, to właśnie kilka kilometrów od Świdnicy na cmentarzu w Marcinowicach miała swój początek jedna z najgłośniejszych afer w Polsce, to tu między nagrobkami agenci CBA zarejestrowali spotkanie głównego bohatera afery hazardowej Zbigniewa Chlebowskiego z przedsiębiorcą z branży hazardowej Ryszardem Sobiesiakiem.

Mimo że wartość sporu przed świdnickim sądem dotyczyła relatywnie niewielkiej kwoty stu tysięcy złotych, sprawa ta wśród ogólnopolskiej palestry wzbudzała ogromne zainteresowanie. Dlaczego? Bo orzeczenie świdnickiego sądu wydane przez sędziego Jacka Szerera, wprost odnosi się do przepisów ustawy o grach hazardowych, a konkretnie do możliwych odszkodowań za konfiskatę automatów do gier, dokonanej na podstawie nienotyfikowanej ustawy właśnie o grach hazardowych. Gdyby sędzia Jacek Szerer przyznał rację w tym sporze stronie pozywającej Skarb Państwa, można by z całą pewnością spodziewać się lawiny pozwów. Szerer to sędzia cieszący się bardzo dobrą opinią wśród prawników, warto zaznaczyć też, że został wyróżniony tytułem Europejski Sędzia Roku 2014 za uzasadnienie wyroku w innej głośnej sprawie opisywanej przez media, jako „fryzjer kontra ZAiKS”.

Istotne orzeczenie

Co ciekawe w kwestii skutków wprowadzonej w 2009 r. ustawy, większość prawników nie ma wątpliwości, że Polska naruszyła proceduralną część ustawy nie przesyłając jej do Komisji Europejskiej. To właśnie zarzut braku jej notyfikacji jest najczęściej podnoszonym zarzutem w procesach o odszkodowania przed polskimi sądami, gdzie pozwana jest prokuratoria polska, czyli Skarb Państwa. Do tej poty nie do końca jasne było, czy przepisów z nienotyfikowanego prawa, nie należy uznać za przepisy w istocie nieistniejące. Gdyby tak się stało, przedsiębiorcy, którzy ponieśli straty finansowe w wyniku zarekwirowania automatów do gry, mieliby prostą drogę do tego, by pozywać państwo o wielomilionowe odszkodowania. Specjaliści, którzy w tej sprawie do tej pory zabierali głos, mówią o kwotach rzędu od 4 do 8, a nawet 12 miliardów złotych, jakie musiałby ponieść budżet państwa za ustawę, która w części proceduralnej zostałaby uznana za jeden wielki bubel.

Interes zdrowia publicznego

Orzeczenie świdnickiego sądu uznaje jednak, że te odszkodowania się branży hazardowej nie należą. Jak stwierdzono, doszło do naruszenia procedury w postaci nienotyfikowania przepisów w Unii Europejskiej, ale wprowadzenie ograniczeń w postaci zarekwirowania automatów do gier, nie było bezpodstawne, bowiem uzasadniał to istotnie interes państwa i co ważne był to również, jeśli nie przede wszystkim – interes „zdrowia publicznego” – co w całej sprawie przed sędzią Szererem podnosił też resort finansów. Nie ma się co oszukiwać, że uzależnienie od hazardu jest taką samą chorobą, jak uzależnienie od narkotyków, czy alkoholu. Ustawodawca zatem, zajmowanie automatów do gier tłumaczył ważnymi czynnikami społecznymi.

Inne orzeczenie na korzyść firm

Co ciekawe, ale też budzące niepokój, 18 września, a więc kilka dni po orzeczeniu świdnickiego Sądu Okręgowego, Naczelny Sąd Administracyjny w zupełnie innej sprawie wydał całkiem odmienne orzeczenie. NSA przychylił się w swoim orzeczeniu do opinii jednej z ukaranych spółek. Tutaj, tak samo jak w świdnickim sądzie, istotne znaczenie miał zarzut braku notyfikacji ustawy, na podstawie której pozywający przedsiębiorca był karany przez instytucje państwa. Zdaniem NSA przepisy ustawy hazardowej, które nie zostały uzgodnione i przedstawione w Brukseli nie obowiązują, zatem żadne: organy państwa nie mogły na jej podstawie karać przedsiębiorców z branży hazardowej. Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego to pierwszy tak znaczący krok do zwrotu kar i odszkodowań tym przedsiębiorcom, którzy podważają ważność spornej ustawy. To kolejny kamyczek do ogródka niechlujności rządu Donalda Tuska, który zaniedbał notyfikację ustawy, którą przepychał przed kamerami ratując swój wizerunek i reputację rządu w 2009 r. po wybuchu afery hazardowej.

We wrześniu 2014 r. Ministerstwo Finansów obliczało zobowiązania wobec firm poszkodowanych przez te przepisy na ok 6 mld zł. Przy czym tylko 45 min zł to kary, reszta, to żądania ogromnych odszkodowań. Dziś może to być już znacznie więcej pieniędzy, zwłaszcza że wiele firm w tym czasie upadło z powodu nałożonych kar, a to tylko pogłębia ten problem i chaos przy tej ustawie. Sądy i prokuratury mają z tym ogromny problem.

Trybunał Konstytucyjny pogłębił chaos

W marcu tego roku do ustawy hazardowej odniósł się też Trybunał Konstytucyjny. Stało się tak po zapytaniu prawnym, jakie do TK skierował jeden z gdańskich sądów, ale i Naczelny Sąd Administracyjny. Trybunał miał odpowiedzieć, czy nakaz organizowania gier na automatach wyłącznie w kasynach nie ogranicza swobody działalności gospodarczej oraz czy brak notyfikacji ustawy przez Komisję Europejską nie narusza konstytucyjnego trybu ustawodawczego. Trybunał uznał, że ustawa jest zgodna z konstytucją ratując tym samym finanse państwa w wysokości kilku miliardów złotych. TK nie ocenił jednak, czy przepisy zawarte w ustawie mają charakter techniczny i powinny zostać notyfikowane przez Unię. Miesiąc po orzeczeniu TK, czyli w kwietniu br. odbyło się w sejmie posiedzenie Parlamentarnego Zespołu do spraw efektywnej regulacji gry w pokera. Głos na tym spotkaniu zabrał jeden z prawników interesujących się tą ustawą, dr Maciej Górski z Katedry Europejskiego Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Łódzkiego. Zdaniem Górskiego wyrok TK jest zbędny i będzie pogłębiał tylko chaos, a sądy będą jeszcze bardziej zagubione. Górski argumentował również, że orzeczenie TK nie wyjaśnia zgodności ustawy hazardowej i trybu jej wejścia w życie z prawem UE. A bez tego przepisy nie mogą obowiązywać, nawet jeśli nie łamią ustawy zasadniczej, czyli konstytucji.

Trybunał wydając to orzeczenie wskazywał, że motywem wprowadzonych rozwiązań było pilne zwiększenie ochrony społeczeństwa, głównie osób młodych, przed negatywnymi skutkami, jakie niesie za sobą hazard, ale także walka z tzw. szarą strefą i przeciwdziałanie praniu brudnych pieniędzy. Górski na posiedzeniu parlamentarnego zespołu mówił również, że wszystkie te spostrzeżenia można by uznać za słuszne, ale im więcej w nich słów, tym mniej treści. Potrzeba zwiększenia kontroli państwowej nigdy nie może być wartością samą w sobie. Państwo nie kontroluje, żeby kontrolować, tylko by zabezpieczyć inne doniosłe dobra prawne. Widzę tu problem, bo trybunał ani podczas rozprawy, ani w uzasadnieniach nie został zapoznany z jakimikolwiek spójnymi i wyczerpującymi danymi, z których wynikałoby, że proponowana regulacja jest adekwatna, współmierna i niezbędna dla ochrony społeczeństwa.

Czy sędzia Szerer ze Świdnicy wydając swoje uzasadnienie kierował się spostrzeżeniami na ten temat, jakie sformułował kilka miesięcy wcześniej Trybunał? Wszystko wskazuje na to, że tak.

Trybunał Sprawiedliwości pomoże?

Całość czytaj w Gazeta Finansowa, Rubryka: Kraj, Strona: 12, Autor: Paweł Miter

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL