Ostatnia aktualizacja: 15 maja 2017
Legalni bukmacherzy wchodzą w twardy hazard. Po co czekać na spotkanie z Messim czy mecz Radwańskiej, skoro można zagrać w wirtualną grę widoczną na ekranie telewizora czy komputera przez całą dobę? Pełen automatyzm gry może przyciągnąć osoby, które dotąd pociągały za wajchę jednorękiego bandyty. Pewne jest jedno – bukmacherzy mogą na tym sporo zarobić.
Dotąd praktycznie nieznaną w Polsce grę uruchomiły już Totolotek oraz Fortuna. Spóźniony jest STS, ale zapewne i on niedługo przedstawi swoją ofertę. Kiedy? To raczej kwestia tygodni niż miesięcy, tym bardziej że już kiedyś z takimi grami eksperymentował. Podobnie zrobią zapewne też inne legalne firmy – LV Bet, Millennium czy Forbet, przewiduje Konrad Komarczuk z Fortuny.
[numblock num=”” style=”3″]Jeśli ustawodawca w nowej ustawie hazardowej dopuścił taką ofertę, to moim zdaniem wszyscy w to wejdą – mówi prezes bukmachera.[/numblock]Wirtualne sporty mają bowiem szansę stać się alternatywą dla osób, które dotąd grały na jednorękich bandytach.
[numblock num=”” style=”3″]To nie jest to samo, bo tam głównie chodziło o fizyczny kontakt z maszyną, piwko i papieros w ciemnym lokalu. Jednak dziura po automatach będzie tak duża, że dla bukmacherów to bardzo łakomy kąsek. A wirtualne sporty ze względu na swoją szybkość i hazard w czystej postaci są pewną alternatywą – mówi money.pl Komarczuk. Dodaje, że bukmacherzy podgryzą też Keno, czyli grę Totalizatora Sportowego, w której losowanie także odbywa się co kilka minut.[/numblock]Rynek do zagospodarowania jest ogromny, bo do automatów rok rocznie wpadało nawet kilka miliardów złotych. Od 1 kwietnia nielegalnych punktów jednak ubywa. I tu z ofertą pojawiają się bukmacherzy.
Na przykład Totolotek umożliwia obstawianie wirtualnych spotkań piłki nożnej, wyścigów psów i koni. Cała rozgrywka trwa zaledwie kilka minut i można ją obserwować na ekranach umieszczonych w lokalach. Do drużyny czy zawodnika przypisany jest kurs, a także krótka charakterystyka. Przykład? Nazwy drużyn piłkarskich to np. Czerwoni Łódź, Wojskowi Warszawa, Śledzie Gdynia – choć mogą kojarzyć się z Widzewem, Legią czy Arką, to są to wyłącznie komputerowe kopie.
Więcej czytaj na: e-playbet.com
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."