Ostatnia aktualizacja: 22 marca 2019
Paweł N., były prezes Calatravy Capital, podejrzany jest o wyłudzenie trzech kredytów o wartości… 2 mln zł. Z banków w Przysusze i Zwoleniu.
Jeszcze kilka lat temu Paweł N. był powszechnie znanym inwestorem, który rozdawał karty w kilku spółkach giełdowych, m.in. Calatravie Capital, Mostostalu Export i PC Guardzie. Z nieoficjalnych informacji „PB” wynika, że w ubiegłym tygodniu został zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego Policji na warszawskim lotnisku Okęcie, a potem przewieziony do lubelskiej prokuratury regionalnej, gdzie usłyszał zarzuty wyłudzenia trzech kredytów o łącznej wartości 2,05 mln zł oraz wyprania pochodzących z nich pieniędzy. Oszustw kredytowych miał dopuścić się w 2015 r. w oddziałach PKO BP w kilkutysięcznych mazowieckich miasteczkach: Zwoleniu i Przysusze.
Paweł N. jest podejrzany o działanie wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami i wyłudzenie w okresie od marca do lipca 2015 r. z PKO BP trzech kredytów o wartości 687 tys. zł, 500 tys. zł i 860 tys. zł, a także powiązanych z nimi gwarancji bankowych z Banku Gospodarstwa Krajowego wysokości odpowiednio 412 tys. zł, 300 tys. zł i 516 tys. zł. Oraz o pranie pieniędzy pochodzących z tych kredytów w łącznej kwocie ponad 2 mln zł poprzez ich transfer na rachunki bankowe zależnych od niego spółek, również zagranicznych — potwierdza Piotr Marko, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Lublinie.
Informuje, że Paweł N. w trakcie przesłuchania nie przyznał się do winy, a decyzją sądu z 14 marca 2019 r. został aresztowany na trzy miesiące. Za zarzucane przestępstwa grozi mu do 10 lat więzienia.
Trzy skoczki do źródełka
Śledztwo, w ramach którego zatrzymano znanego inwestora, zostało wszczęte we wrześniu 2016 r. na podstawie zawiadomienia banku PKO BP, który sam wykrył nieprawidłowości, do jakich dochodziło w latach 2014-15. Obecnie postępowanie dotyczy wyłudzenia ponad 20 kredytów — łącznie prawie 20 mln zł. Status podejrzanych w śledztwie mają aż 43 osoby, wśród nich pięciu byłych pracowników oddziałów PKO BP w Przysusze i Zwoleniu, którzy współpracowali z kredytobiorcami przy oszustwach.
Jednym z podejrzanych o wyłudzenia jest Adam N., brat Pawła N., a jednocześnie wspólnik w interesach (m.in. w latach 2010-13 członek rady nadzorczej Calatravy Capital). Skontaktowaliśmy się z nim, ale odmówił komentowania sprawy. Tymczasem poza oszustwami kredytowymi i praniem pieniędzy części z pozostałych podejrzanych postawiono też zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Prokuratura nie ujawnia jednak danych tych osób.
(…)
Miliony z automatów
Oprócz dzisiejszego pobytu w areszcie i wyroku za insider trading znany inwestor ma na koncie jeszcze jedną przygodę z sądem i organami ścigania. Otóż w grudniu 2010 r. warunkowo umorzono wobec niego postępowanie karne o przestępstwo z art. 263 par. 3 k.k., mówiącego o… udostępnianiu lub przekazywaniu broni palnej lub amunicji osobie nieuprawnionej. O co chodzi? Z naszych informacji wynika, że posiadający pozwolenie na broń Paweł N. dał jeden z nabojów „na pamiątkę” kobiecie poznanej na spotkaniu towarzyskim. Ta została z nim zatrzymana na lotnisku i stąd wynikły problemy byłego szefa Calatravy.
Do tych wydarzeń doszło już za czasów działalności Pawła N. na GPW. Wcześniej działał w branży hazardowej. W latach 2005-09 zaangażowany był w Victorię Holding, jednego z trzech liderów rynku automatów o niskich wygranych. Victoria była jednym z największych beneficjentów boomu, jaki panował w branży tzw. jednorękich bandytów od 2003 r. Tylko w latach 2005-08 jej przychody urosły z 104,9 mln zł do 941,3 mln zł, a skumulowany zysk netto sięgnął prawie 40 mln zł.
W 2009 r. spółka Pawła N. planowała nawet debiut na GPW — jej prospekt emisyjny trafił do Komisji Nadzoru Finansowego. Plany przekreślił jednak wybuch afery hazardowej i spowodowane przez nią drastyczne zmiany w prawie (m.in. podwyżka miesięcznego podatku od automatu ze 180 EUR (770 zł) do 2 tys. zł i rozłożona na 6 lat delegalizacja „jednorękich bandytów”.
Całość czytaj na: pb.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."