Ostatnia aktualizacja: 31 maja 2016
Nawet 2,4 mld zł rocznie dodatkowych dochodów do budżetu państwa spodziewa się Ministerstwo Finansów z ograniczenia szarej strefy na rynku gier hazardowych. Ma je dać podatek od części zysków przejętych od bukmacherów nielegalnych w naszym kraju.
Ministerstwo Finansów, które jeszcze niedawno zaprzeczało, że pracuje nad nowelizacją ustawy o grach hazardowych, wysłało do konsultacji międzyresortowych jej projekt. „Poziom kontroli państwa nad rynkiem gier hazardowych jest niewystarczający, czego konsekwencją jest niemożliwy do wyeliminowania przy narzędziach dostępnych w obecnym systemie prawnym obszar działalności nielegalnej o znacznych rozmiarach, zwłaszcza w zakresie gry na automatach oraz przez sieć internet” – tłumaczy w uzasadnieniu projektu. „Z uwagi na rozmiar nielegalnej działalności w określonych obszarach rynku gier hazardowych budżet traci znaczne dochody z racji pozostawania takiej działalności poza obszarem opodatkowanym podatkiem od gier” – dodaje.
Blokowanie stron internetowych
Szara strefa na rynku internetowych gier losowych w Polsce bije rekordy. Legalni bukmacherzy oceniają ją na… 90 proc. Wartość obrotów na tym rynku przekroczyła już 5 mld zł. Tylko nie więcej niż 10 proc. z tego przypadło na cztery zarejestrowane u nas legalnie działające firmy: Fortunę, STS, Milenium i Totolotka. Reszta przypadła nielegalnym bukmacherom oferującym swoje usługi z zagranicy, niepłacącym w Polsce podatku ani niepodlegającym polskiemu prawu.
Rząd chce mocno ograniczyć szarą strefę. Projekt przygotowany przez Ministerstwo Finansów zakłada więc przede wszystkim blokowanie stron internetowych nielegalnych w naszym kraju bukmacherów. Będzie też blokowanie płatności związanych z nielegalnymi zakładami. „Blokowanie stron internetowych oferujących gry hazardowe bez wymaganego zezwolenia stosują Francja, Hiszpania, Włochy, Holandia, Estonia, Rumunia, Łotwa, Austria, Belgia” – wylicza resort finansów. „Blokowanie płatności dokonywanych na rzecz podmiotów oferujących gry hazardowe bez wymaganego zezwolenia – Litwa, Łotwa, Estonia” – dodaje.
Czytaj całość na: wyborcza.biz
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."