Bez okien i zegarów

Kasyna
Bartosz 24/11/2014

Ostatnia aktualizacja: 24 listopada 2014

W kasynie wszyscy są równi. Działacz PZPN, mechanik z Okęcia, burdelmama, prezes giełdowej spółki. Bo każdy wierzy, że tym razem się uda. Nieważne, czy przegrał właśnie 150 zł, czy 150 tys. zł.

Co mógłbym sobie kupić po tych 11 latach? – M. spuszcza wzrok i skręca tani tytoń w bibułkę. Potem długo się zaciąga. – Może dom pod Warszawą. Nie od razu jakąś willę. Zwykły, taki piętrowy, z ogródkiem. Może jeszcze jakiś używany samochód.

TERAZ JEST NA DNIE

Eleganckie garnitury, drogie zegarki, biżuteria. Zapach dobrych perfum wymieszany z whisky i dymem. Szarmancka obsługa, która każdego traktuje jak osobę zupełnie wyjątkową. Feeria jaskrawych barw, dyskretne światło i miękkie purpurowe obicia. W tle dyskretna muzyka, gwar rozmów, dźwięk uderzających o siebie plastikowych żetonów, kulki skaczącej po kole do ruletki, strumienia monet wypadającego z automatów. Miejsce bez czasu. Bez okien i zegarów. Czasu pilnuje w zasadzie tylko Generał, stały rezydent jednego z największych warszawskich kasyn. Każdy się tak do niego zwraca, choć już nikt nie pamięta dlaczego. Kiedy zdejmuje sfatygowaną marynarkę, po śladach potu na plecach widać, że wciąż się stresuje, choć gra niemal codziennie od kilkunastu lat. Zanim jednak Generał zacznie grę, z pedantyczną dbałością układa przed sobą wystawkę. Najpierw wyciąga na stół do pokera plastikowe pudełeczko. Na wieczku podziałka: pon., wt., śr., czw., pt. Następnie zdejmuje zegarek, stare metalowe casio, i kładzie obok. Jak tłumaczy, zdarza mu się stracić poczucie czasu, a o stałych porach musi brać określoną pastylkę. O 11, 16 i 22.

Czytaj całość na: wprost.pl oraz w „Wprost” numer: 48/2014, autor: Katarzyna Pawlak, strona: 44

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL