Królowa Makau

Artykuły
Marek 08:13 02/06/2013

Ostatnia aktualizacja: 9 czerwca 2024

Na skrawku ziemi na południowym wybrzeżu Chin Pansy Ho zbudowała świątynie hazardu warte miliardy dolarów. Pomogły jej rodzinne koneksje i bogacze z Las Vegas. Czy samodzielnie zarobiona fortuna uwolni bizneswoman od niechlubnego miana gangsterskiej córki?

W kasynie mężczyźni się bawią, a kobiety są tam dla ich zabawy. Chyba że akurat nazywasz się Pansy Ho. Pansy, której stan posiadania wycenia się na 4,4 mld dolarów, jest jedyną kobietą, która stoi dziś na czele imperium hazardu. Zarządza MGM Macau, wartym 1,25 mld dolarów pałacem gier i luksusowym hotelem wchodzącym w spółkę joint venture z gigantycznym MGM z Las Vegas: to do MGM należą kasyna Mirage, Bellagio, Mandalay Bay, Luxor, MGM Grand i CityCenter z Miasta Grzechu.

Tymczasem Ho już szykuje się do inauguracji nowego kasyna i hotelu w Makau, których wartość szacuje się na 2,5 mld dolarów. Dzięki temu przedsięwzięciu Chinka nie będzie już tylko najbogatszą kobietą w Hongkongu, lecz zasłuży sobie na tytuł jednej z najzamożniejszych Azjatek. Korzystając z okazji podkreśla, że nie przywiązuje wagi do tych wyliczeń. – Nie robię tego dla pieniędzy – zaznacza. – Zawsze możesz wydać pieniądze, nawet jeśli masz ich bardzo dużo. Dla mnie liczy się to, że mogę rozwijać swój interes. Jestem dopiero na początku swojej drogi do zbudowania czegoś ważnego.

Akurat dzisiaj Ho zamierza wydać trochę swojej gotówki. Siedzimy właśnie w pięciogwiazdkowym bliskowschodnim hotelu z widokiem na morze, gdy piloci przygotowują do odlotu należący do Ho samolot typu Bombardier. Cel podróży: Makau, gdzie królowa jackpotów obiecuje świetną zabawę. Wygląda znakomicie – jak na posiadaczkę 4,4 mld dolarów przystało. Ma na sobie komplet od Valentino, którego dopełniają buty na obcasach na zamówienie od Jimmy’ego Choo. W ręce trzyma torebkę z rzadkiej skóry aligatora. A przy tym zapewnia, że nie czuje się zakładnikiem mody. – Moda jest wrogiem młodzieńczości – stwierdza. – Jeżeli jej się poddajesz, to znak, że już nie jesteś młody – marszczy brwi. Sama niewątpliwie wygląda znacznie młodziej niż wskazuje na to metryka. – Zachowuję młodość dzięki ciekawości – mówi ta 50-latka. – Pomaga i to, że przez większość czasu udaje mi się uniknąć stresu.

Wywiad z Ho przebiega inaczej niż spotkania z większością innych ważnych biznesmanów, w jakich uczestniczyłem. Królowa Makau pojawia się z orszakiem. Towarzyszą jej gadatliwe asystentki, niewidoczne konsultantki od wizerunku i ochroniarz. Wszyscy najwyraźniej drżą przed szefową. – Łatwo wpada w gniew – tłumaczy mi ktoś z jej świty. – I bardzo dużo krzyczy.

Czy sądzi, że jest surowa dla swoich pracowników? – Tak, dużą wagę przykładam do dyscypliny – zaznacza. – Jestem wymagająca i oczekuję, że moi ludzie to zrozumieją. Cechuje mnie zachłanność: chciałabym wszystko upchnąć w grafiku. Czasem złoszczę się, jeżeli sprawy nie toczą się zgodnie z planem.

Ponieważ to ona reguluje rachunki, ma chyba prawo rozkazywać, prawda? – Uważam, że pracownicy powinni mi jeszcze płacić za moje uwagi. Dzięki nim są coraz lepsi – zauważa. Tymczasem jej ludzie tłoczą się przy niej tworząc rodzaj bariery ochronnej. Ho naprawdę jest tu królową.

Ale dramat wisi w powietrzu. W Hongkongu Ho jest kimś więcej niż bizneswoman, kimś więcej niż miliarderką. To celebrytka: równie często gości na łamach prasy plotkarskiej co na poważnych kolumnach gospodarczych. Jej szaleństwa w nocnych klubach, gdzie chętnie bawi się z siostrą Josie Ho, aktorką i piosenkarką, oraz z przyjaciółmi, wśród nich z Michelle Yeoh, byłą dziewczyną Bonda, zaskarbiły jej tytuł “Zabawowej Pansy”. Czy ta reputacja imprezowiczki pomagała jej w karierze szefowej hazardowego imperium? Mówi, że nie zna odpowiedzi na to pytanie. – Ciężko pracuję, a przy tym nieustannie mam wrażenie, że powinnam pracować ciężej – żali się. – Kobiety są kompetentnymi pracownikami. A to, co zrobiłam w Makau, było nie tylko moim dziełem. Współpracowałam ze wspaniałym partnerem: MGM. Lubię z nimi pracować, uważam zresztą, że oni też odnoszą korzyści ze współpracy.

Całość czytaj na: biznes.onet.pl

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL